Moją największą zaległością - pod względem czasu, rozmiaru i tego jak naobiecywałam go pokazać jest szarak.
Znowu uśmiech z gatunku i po co mi to było? Robiłam go na drutach 3,25...
Ale może od początku...
Dawno temu, w odległej Galaktyce, spodziewając się drugiej córki kupiłam sobie sweterek (ten szary) i natychmiast go skopiowałam (ten amarantowy). Oba zdjęcia współczesne.
W tym "moim" zawsze szukam metki, żeby wiedzieć gdzie jest tył...
A jaki to ma związek z moim bieżącym szaraczkiem??
Otóż pewna pani zleciła mi zrobienie takiego samego sweterka z powierzonej włóczki.
Włóczka to czysty żywy akryl, ale robi się z niego naprawdę przyjemnie.
Część tej włóczki (konkretniej 5 motków) dostałam jako część rozliczenia. Jesienią włóczka nabrała mocy urzędowej i zabrałam się za Dahlię. Wzór chodził za mną od jakiegoś czasu, ale dopiero, kiedy zobaczyłam go ponownie u Anndrucik, zdecydowałam się zabrać do roboty.
Nie obyło się bez szeroko opisywanych wcześniej perypetii.
Na zdjęciu jedna z licznych przymiarek w Czekoladziarni (cudne kolczyki od Voalki).
Ostatecznie zrobiłam dwa równe rękawy, bo robiłam je jednocześnie. Miałam licznik rzędów, jako znacznik, żeby wiedzieć kiedy przerobiłam drugi rękaw. Co 10 rzędów zbierałam po jednym oczku. Kiedy zabierałam się za wzór na rękawie dołożyłam drugi licznik rzędów i jeden liczył kiedy mam zwężać rękaw, a drugi w którym miejscu wzoru aktualnie jestem.
Bardzo podobają mi się szerokie rękawy, niestety w moim prawdziwym życiu nie sprawdzają się wcale.
Wzór Dahli na rękawy zwężane pasuje mniej... Ale za to rękawy pasują mi bardziej.
I na prawdę są równe.
W sumie z Dahli wzięłam głównie wzór na plecach i rękawach. Całą resztę wykombinowałam z Dziewczynami z Czekoladziarni. Wielki buziak, że Wam się chciało słuchać i myśleć razem ze mną!
Mimo, że nie wskazuje na to moja mina sweter świetnie się nosi. Jak się założy pod spód coś sensowniejszego to jeszcze nawet wygląda...
Sweter cudny a włóczka jak na akryl rzeczywiście przyjemna w robocie-aktualnie również mam ją na drutach pozdrawiam i zapraszam do siebie Alicja
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedziny i miłe słowa.
Usuńtaaaa.... plecy w tym swetrze są jego zdecydowanym atutem ;))) podziwiam za kazdym razem, gdy go u kogos widze ;) bo sama takich cudow tworzyc nie umiem...
OdpowiedzUsuńŚwietnym sposobem żeby spróbować jest chusta Gail. Ja panicznie bałam się ażurów, a Gail jest prosta i oswaja z tą sztuką. Polecam.
UsuńRóżnica jest taka, że zaczynając na okrągło co drugi rząd przerabia się jako same prawe więc jest jeszcze łatwiej.
Odwagi.
Bardzo bardzo mi się podoba sweterek,,a plecki to już odlot!!!!!Pozdrawiam i całuję!
OdpowiedzUsuńNo odlot, odlot - wyglądam jak amerykański futbolista, jakby mi miały zaraz skrzydła wyrosnąć.
UsuńProszę nic nie streszczać, tylko rozwlekać, ile się da:) Cudownie się ogląda i czyta tutaj wszystko:)
OdpowiedzUsuńSzarak kapitalny, wzór na plecach świetny. Widziałam coś podobnego w Dropsie.
Pozdrawiam :)
Dziękuję za miłe słowa. Jak pisałam wzór to Dahlia - tyle, że cała reszta po mojemu.
UsuńCudo !
OdpowiedzUsuńRewelacyjnie wyszedł Ci ten sweterek :-) Bardzo mi się podoba, ale jakoś nie mogę się do niego zabrać. Twój jest idealny - podziwiam Cię z całego serca.
Pozdrawiam serdecznie.
Przyznam szczerze, że trzeba mieć duży zapas energii, żeby nie spalić się na panewce. Albo przy całości swetra przejść na większe druty, bo na tych moich cieniznach myślałam, że nigdy nie skończę.
UsuńAle piękniasty!!! Cudo! A ten amarancik taki mniam!
OdpowiedzUsuńBaśka, ale ty cudna modelka jesteś! Ja też mam taki szraczek...i ja wyglądam w nim jakbym zeszła z maty zapaśniczej hi hi! Ale i tak noszę z lubością! Uściski!
aga
No ja też mam plecy niczego sobie, jak się napięłam, żeby pokazać wzór wyglądam jak kulturystka.
UsuńAmarant to cudowny kolor. Co do szerokich rękawów to też jestem sceptyczna. Wyglądają cudownie i zwiewnie ale są szalenie niepraktyczne. A Dahlię jako wzór cały czas podziwiam - ślicznie Ci wyszła.
OdpowiedzUsuńZ amarantem to już trochę przesadzam. Mam w domu amarantową ścianę i rolety... no ale co ja na to poradzę, że uwielbiam. Ale jak moja Mama powie "buraczkowy", to nie podoba mi się tak bardzo.
Usuńmyślę, że Twoja wersja tego swetra jest dużo lepsza i ładniej się prezentuje opłaciło się trochę pomęczyć nad nim pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńpotrafisz połechtać próżność, potrafisz!! pssst... mi też się bardziej podoba, chociaż kołnierz mógł być ciutkę inny
UsuńŁaaał...!
OdpowiedzUsuńZa mną też Dahlia chodzi, i to bardzo.
Tylko nie przekonuje mnie ten przód...
Jak Ci się to rozwiązanie sprawdza w - jak to zgrabnie ujęłaś - prawdziwym życiu?
A uśmiałam się w miejscu, gdzie uzasadniasz niewspółczesność zdjęcia :D
Różnicy w drzwiach nie zauważyłam nawet po wyjaśnieniu, za to zmianę fryzury - zdecydowanie tak :)
Od końca: wyjaśnienie z drzwiami to święta prawda, ale znasz mnie już chyba na tyle, że wiesz, iż robię sobie jaja i zauważyłam, że od roku nie widziałam się z fryzjerem.
UsuńPoły swetra układają się fajnie. Zapinam je na guzik i broszkę, którą zrobiłam do turkusowej czapki albo na agrafkę.
Jeśli nie przekonuje Cię ten przód to proponuję Dahlię ale na plecach Berki http://druting.blogspot.com/2012/10/bezszwowy-rozpinany-sweter-przepis-na.html
Gdybym robiła ten sweter jeszcze raz (bleee!) to po pierwsze odpadły by mi ręce, a po drugie zrobiłabym go właśnie tak - z ładnym wywijanym kołnierzem.
Przede wszystkim byłoby mniej do robienia. Myślałam, że nigdy nie skończę tych przodów.
Pozdrawiam,
B.
Noo... Niby Cię znam, a i tak dałam się wkręcić :D
UsuńTym bardziej uwielbiam Twój dowcip :)
Dzięki za linka, może w końcu coś się z tego urodzi...? :)
Świetny ten wzór na plecach! Gdyby mi się chciało tak, jak mi się nie chce, pewnie zabrałabym się za druty :-D Oglądam Twoje robótki z sentymentem, ech...
OdpowiedzUsuńBasiu sweterek jest cudny!! strasznie mi się podoba:)buziaki
OdpowiedzUsuńPiękny!
OdpowiedzUsuń