czwartek, 2 marca 2017

Tęcza w czekoladzie


Zawsze kiedy oglądam piękne wielobarwne motki, zżera mnie wprost ciekawość co też z nich powstanie. Bo przecież to nie żakardy, w których decydujemy o tym, gdzie pojawia się który kolor.




Rios Queguay malabrigo jest absolutnie zachwycająca. Wprawdzie wyszarpanie paczki z poczty wiązało się z trzema wizytami w nowej placówce, ale po pierwsze to w okolicy naszego mostu, a po drugie przy ul. Barbary, więc już się nie skarżę. Resztę skarbów z Biferno.pl też Wam wkrótce pokażę. Po południu wyprawiałam urodziny Zośce - a to oznacza wizytę cioć wszelakich. Te drutujące zajęły się sztrykowaniem, ale niesztrykująca Ciocia Kasia użyczyła swoich łapek, żeby szybciutko przewinąć motek. Dzięki czemu już wieczorem mogłam zabrać się do pracy.

Z jednego motka mogłabym spokojnie zrobić dwie czapki, ale powyższe i poniższe zdjęcie to ten sam egzemplarz tyle, że po dwóch stronach. Nie mogę powiedzieć, który jest na stronie prawej, a który na lewej.

Czapka idealnie nadaje się na tę nieśmiałą wiosnę jaka za oknem. Jest cieplutka, ale nawet jak zza chmur wyjrzy słonko, nie jest zbyt ciepła.

Teraz jeszcze tylko muszę wymyślić co zrobić z pozostałej części kłębka, no bo przecież nie mogę mieć trzeciej czapki w tych samych kolorach - kolorach Tęczy w czekoladzie.

B.

PS: O tym co zrobiłam z reszty włóczki opowiadam w programie Sztrykowanie na Ekranie o dwustronnym szydełku.
PS: Za zdjęcia dziękuję Przemkowi Morelowi