wtorek, 28 sierpnia 2012

Candy z dojazdem własnym - odbiór nagrody

Musicie przyznać,że zorganizowanie Candy, w którym główną nagrodą jest spotkanie z autorem konkursu zakrawa na narcyzm... dobrze, że pracuję w tak rewelacyjnym miejscu, do którego warto przyjechać - w przeciwnym razie można by pomyśleć, że jestem co najmniej zadufana w sobie.
Z Ewą z Książki, drutów i czegoś jeszcze spotkałyśmy się w ubiegły czwartek. Przywitała mnie cudownym bukietem czerwonych róż (są tak cudne, że musiałam wziąć na piątek wolne, żeby na nie patrzeć - ciągle się trzymają). Na zdjęciu, które dostałam jak wszystkie tu od Ewy właśnie, prezentuję się na tle dożynkowych bab, które w tym roku w Krasiejowie odziane były w makrodzianinę.

Przed wycieczką miałyśmy chwilkę na kawę i obejrzenie rekonstrukcji dinozaurów w wersji dla dzieci. Tak się jakoś ułożyło, że grupa, z którą zwiedzaliśmy park była polsko-ukraińska, więc moja miłość do DagaDany prątkuje.
Spodnie z przodu ;-) hihi
Ewa była na tyle kochana, że dla towarzystwa założyła sobie nawet szaliczek - szyja po wypadku ciągle mi jeszcze doskwiera, więc występuję w gustownym kołnierzu.
Tu na tle pawilonu, od którego zaczęła się moja miłość do Krasiejowa...
Ogromnie miło było mi gościć laureatów. I nie zdradzę chyba tajemnicy, jeśli napiszę, że Ewa już planuje przyjazd na nasze spotkania do Czekoladziarni. Ziarno padło więc na podatny grunt.
Do zobaczenia!!

wtorek, 14 sierpnia 2012

SZLAFROK



Ani szlaf ani rok, ale w sam raz, żeby założyć na koszulę nocną, kiedy się idzie otworzyć mężowi bramę, kiedy odwozi dzieci do przedszkola (kto potrafi czytać między wierszami wyłapie niuans, że dzieciaki jadą do przedszkola, a ja ciągle mogę być jeszcze niegotowa ;-)). W tle aleja dębowa, na końcu której zachodzi Słońce co roku na św. Jana.
Mam do pracy na dziesiątą więc zdążę się jeszcze pochwalić sweterkiem, który zrobiłam sobie na początku wakacji. Jest inspirowany chustą Gail (na plecach powtórzyłam cztery razy motyw), a resztę wykończyłam ryżem. Podobny widziałam w pisemku Robię na drutach. Miał mieć rękawy, ale jakoś nagle skończyła mi się włóczka. Ups… teraz zapinam go na agrafkę i też jest dobrze.

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Trzeci stopień odcięcia od świata.

Ostatnio stopień mojego odcięcia od świata ponownie wzrósł. Przez dłuższy czas narzekałam na brak Internetu, teraz kiedy dorobiłam się modemu - pozbyłam się komórki. Przy okazji mojego niedawnego wypadku i znieczulicy z jaką dane mi było się spotkać usłyszałam stwierdzenie, że teraz prędzej niż Ci ktoś pomoże to Cię sfotografuje. Póki miałam sprawną komórkę rzeczywiście często fotografowałam. Moja karta pamięci była niemal pełniusieńka. Fotografowałam serwetki w muzeum i sweterki na kobitkach spotykanych przypadkiem. A teraz nie mam ani aparatu, ani telefonu. Zdradzę Wam tajemnicę. Dobrze mi z tym.













Tylko zdjęć z wakacji mi trochę szkoda (na zdjęciu powyżej mam wbrew pozorom spódnicę - fotografuję mojego męża, który fotografuje mnie - GUPIE, NIĘ?) i kontaktów mi szkoda, więc będę musiała próbować je jakoś odzyskać.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

Książka, druty i... dinozaury!

Bardzo się cieszę, że dojazd po odbiór cukieraska nie sprawi większego kłopotu. Rodzinny bilet do JuraParku w Krasiejowie wygrywa Ewa z Książki, drutów i czegoś jeszcze.
Proszę o kontakt w sprawie terminu odbioru nagrody i pytanie: opcja z przewodniczką dziewiarską???
Pozdrawiam i dziękuję wszystkim za udział w zabawie.

niedziela, 5 sierpnia 2012

Ę Ą

tyle mam Wam do opowiedzenia z tego mojego długaśnego (4 dni)  wyjazdu sentymentalnego i co chwila umieściłabym jakiś post z komórki. Co z tego? Jeśli przesłanie posta z polskimi znakami powoduje jakąś globalną katastrofę dla mojego telefonu i rozstrój nerwowy.

Niedzielę niby zaplanowałam bez rękodzieła (nieRĘKOdziela), a tymczasem Pani Wanda, u której nocowałam pisząc pracę magisterską (nie oszukujmy się - już jakiś czas temu) haftuje - Bach! środek puszczy i i tak mnie dopadło. A pod wieczór jeszcze malutkie prywatne warsztaty na paluszkach. Eksperymenty na dzieciach czy badania naukowe :-P.

Ale i tak najważniejszym dla mnie osiągnięciem jest dziś dokończenie Gail. Zrobiłam właśnie takie bliźniaczki dwujajowe. Czy ktoś czyta posty bez zdjęć?

Obca Pani zapytała ostatnio mojej mamy czy moje (ubrane identycznie) córki są z bliźniąt.
Na co Zofia bez namysłu odpowiedziała:
- Ja jestem Ryba , a Mania Byk.


Dobranoc Kochani!

Candy Candy dzień ostatni.

Strasznie zamieszałam z tą datą 5 sierpnia (początkowo zapisy miały być do wczoraj, ale chyba nie dość jasno to wyjaśniłam). Jeśli ktoś jeszcze ma ochotę zapisać się, to ma czas do dzisiaj do północy (nie ma wy tym żadnego podtekstu!). Zapraszam!

Pozdrawiam z Bodzentyna!