wtorek, 12 kwietnia 2016

Wiosna, ale mam do pokazania kilka zaległych czapek...




 W ubiegłym tygodniu wybrałyśmy się z dziewczynami do Wrocławia - w tym miejscu mogłyby się pojawić zachwyty, że to cudowne miasto i inne truizmy, ale to jakby wszyscy wiedzą i cieszę się, że do tego grona dołączyły moje córki.
 Nie oszukujmy się - to nie jest sesja zdjęciowa czapek, ale cośtam widać. Mam natomiast kilka zdjęć z ich powstawania. Kiedy człowiek wybiera w sklepie taki szalony kolorystycznie motek czerwono-pomarańczowo-zielony, a kiedy się weźmie za czapkę pokazuje mu się taki bliżej nieokreślony szarofioletowy, to można stracić wiarę w sens wyciągania włóczki ze środka...

 Ale kolorowe paseczki zaczęły się w końcu pojawiać. Włóczka ta wyjątkowo ładnie prezentuje się na sznureczkach wykonanych młynkiem.
Z drugiej włóczki chciałam zrobić Kwadraciok, ale francuzem. Zupełnie nieudany pomysł...


 Pofantazjowałam więc nieco na temat Revontuli...
 Pozdrawiam,
B.

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Jak się nazywają takie ślimaki w paski?

 Okres ZEBRAniowy już prawie za nami! Pierwszy kwartał w mojej branży to zebranie za zebraniem, ale w tym roku pierwsze trzy miesiące upłynęły mi w sposób bardzo przyziemny, a nawet podziemny.
 Jak się człowiek naogląda takich schematów, to potem najzwyklejsza nawet czapka kojarzy mu się z pokładami węgla.
 Chociaż to nie taka zwyczajna czapka, tylko nieco zmodyfikowany Ślimak wg przepisu Voalki.
 Nowa właścicielka wygląda na zadowoloną, a to się liczy najbardziej.