niedziela, 12 lipca 2015

Rozwód bez orzekania o winie.

 Muszę sobie kupić kijek do selfie. Tylko nie wiem czy można go zamontować do głupkofona, z którego korzystam. Do Bruegela nawet nie staram się porównywać, ale na powyższym zdjęciu zaobserwować można:
  • piękną broszkę od Agi Melnik
  • okulary, których aż nie chce się zdejmować - słowo daję: Uwielbiam je! I nie chodzi o to jak wyglądam, tylko jak w nich widzę
  • przygotowania do wprowadzenia strefy płatnego parkowania w Gliwicach
  • oraz sposób poradzenia sobie z drapiącą torbą - noszę pod spodem drugą - płócienną, która zapobiega zaciąganiu.
 Przemknęła mi przez myśl opcja przepisania swetra na latorośl. Sweter ma rękawy 3/4 więc świeżoupieczona drugoklasistka (po reformie) może w nim chodzić i jeśli dobrze się go zapnie (a nie ma guzików więc wymyślamy broszki i agrafki) to wygląda jak w swetrze pożyczonym od starszej siostry, niekoniecznie od matki.
 To oczywiście jeszcze zewłok. Już noszony, ale jeszcze nie blokowany.
 Określenie sweter z koła nabiera nowego znaczenia.

 Włóczka Tahiti, z której robi się doprawdy cudnie, a której zużyłam niespełna 7 motków zaskoczyła mnie najbardziej podczas prania. Kolor podczas pracy wydawał się zupełnie jednolity.
 
 To połączenie bambusa i bawełny - dzięki temu gotowa robótka nie rozciąga się jakoś strasznie i jest idealna na letnie wieczory, bo nie grzeje tylko zapobiega przed chłodem, jeśli wiecie co mam na myśli. Właśnie przeszłam się wczoraj na Festiwal Ulicznicy. Miałam okazję obejrzeć "Zázračný divadelný automat" na poniższym zdjęciu ciągle jeszcze trzęsę się ze śmiech, chociaż makijaż sceniczny już zmyty, a i strój nie sceniczny.
fot. Jacek Kowiński

 Jeśli jesteście dziś (12 lipca 2015) w Krakowie lub okolicach - w ramach 28. Festiwalu ULICA można Teatro Tatro obejrzeć o godzinie 17:00 i o 19:00. Nie przegapcie!! Najlepiej idźcie na oba spektakle!

Pozdrawiam,
B.




czwartek, 2 lipca 2015

Małżeństwo nieudane - sądowy zakaz zbliżania

 Most mostem, ale życie toczy się dalej i kiedy tylko ochłonęłam nieco, musiałam ruszyć z kopyta. Ubrać się jak człowiek, sprawić sobie porządną torebkę i zacząć wyglądać jak człowiek, latać po urzędach i robić wrażenie poczytalnej. Torebkę znalazłam w szafie, zresztą z przecudnej urody chustecznikiem od Beti. A sweterek wykonałam z fantastycznej włóczki Tahiti, według pomysłu Doroty na sweter z koła. Włóczka to połączenie bambusa z bawełną więc jest doskonała na lato.
Ponieważ na plecach chciałam umieścić ażur, a nie znalazłam odpowiadającego mi wzoru podzielnego na 8 musiałam to nieco przeliczyć. Ale wszystko wyszło super.
I to koniec "udanych" zdjęć.
Mam gulę w gardle, bo płakać mi się chce. Jaka by śliczna torebka nie była to nie stworzy udanego związku z tym swetrem. Podejrzewam, że z żadnym swetrem.

 Paseczki są ostre i szarpią sweter niemiłosiernie.
Włóczka jest cudownie gładka i robi się z niej świetnie. Nie mam odwagi obejrzeć dziś tego swetra. A taka byłam z niego dumna. Pocieszcie mnie trochę.
B.