Jakieś sto lat temu zrobiłam dla córki (a jak się później okazało córek) mojej przyjacióły kamizelkę z kapturkiem. Już niestety nie pamiętam detali, wiem, że bardzo byłam dumna z kaptura - dostałam dzisiaj zdjęcia.
Wnętrze podszyłam polarowym "kocykiem", który gratis był dodany do pieluch, a rozmiar miał wydawało by się do niczego.
Bardzo się cieszę, że dalej się nosi...
Moje zdolności w temacie żakardów jakoś się od tamtej pory nie rozwinęły specjalnie, ale pewnie teraz łatwiej by mi poszło i mniej miałabym sobie do zarzucenia...
Jaka cudna kamizelka :-)
OdpowiedzUsuńRewelacja :-)
Dzięki podszyciu na pewno bardzo ciepły.
Pozdrawiam serdecznie.
też miałam taki kocyk:) ba chyba nawet dwa:) buziaki
OdpowiedzUsuńAle świetny!!!
OdpowiedzUsuńCzyżbyś nie była fanką żakardów?
Zapisuję się do Twojego klubu! ;)
Superowa kamizelka:)))
OdpowiedzUsuńŚwietna!!! ja mojemu też takie różności robiłam jak był mały, wrabiane wzorki:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Extra kamizelka.
OdpowiedzUsuń