środa, 4 września 2013

Dla M.

 Ciekawa jestem, czy też tak macie, że ktoś namawia Was od jakiegoś czasu, żeby coś dla niego wydziergać. Osobiście nie znoszę, kiedy ktoś mówi: "Zrób mi!". Nie chodzi o to, że nie lubię spełniać życzeń i oczywiście są takie osóbki, dla których wydziergam nawet wieloryba. O właśnie... muszę napisać Wam o wielorybie. Ale wracając do tematu, zdarza mi się, że ktoś namawia mnie do wykonania jakiejś robótki, co do której nie jestem przekonana. I zdarzyło się, że głupkowaty pomysł wpadł do głowy również mojemu mężowi.

Od dawna (mniej więcej od czasu jak zaczęłam robić na drutach) namawiał mnie na koszulkę ze sznurka. O gustach się niby nie dyskutuje... ale Nicki Trench, napisała w swojej książce, że absolutnie nie należy wykonywać dla ukochanego swetra...
Nie wyczekałam do 10 rocznicy, ale to nie sweter, więc może mnie nie zostawi. Dostał koszulkę na 7 rocznicę, albo jak kto woli na urodziny, bo u nas się to akurat pokrywa [jest tożsame - przyp. pana M, nie wiem o co mu chodzi? Miałam napisać "dekiel"?].





Sprawiał wrażenie zadowolonego. Koszulka spełniała wytyczne, których wysłuchiwałam przez lata. Duże oka i duże wycięcia na łopatkach. Tylko oczywiście musiał ponarzekać, że nie wcześniej, na początku lata, bo lepiej prezentowałby się na zdjęciach [że jako model o kilka kilo mniejszy]. Koszulka była gotowa już w czerwcu, ale Teściówka podpuściła mnie, że pewnie nie wytrzymam i wręczę ją przed urodzinami, więc zagryzłam zęby i wytrzymałam do sierpnia.
Koszulka wykonana jest z przemiłej w dotyku bawełny, o której już wspominałam tutaj. Robiłam ją z podwójnej nitki, na drewnianych KP nr 7 na żyłce.
Oczka układają się w plaster miodu, chociaż na upartego można doszukać się całego mnóstwa serduszek. W końcu to prezent od żony.
Wzór otrzymałam całe wieki temu od Brygidy (wyjaśnienia dotyczą też innych wzorów na stronie, więc nie szukajcie ostatniego symbolu na schemacie). I trzymam go nadal spięty z próbeczką, którą do niego dodała. Dzięki raz jeszcze. Jesteś nieoceniona!!

 A tu jeszcze na samym końcu Helu (tak powiedziałam dzieciom, chociaż tak naprawdę to główka portu więc nie zupełnie zgodne to z prawdą - zresztą na zdjęciu nic nie widać!).
Najlepszego, Kochany!

12 komentarzy:

  1. Ahaha :) Jest i wspomniana koszulka :) Byłam ciekawa czy pokrywa się z moimi wyobrażeniami(wyobraźnia mi jeszcze nie szwankuje jak się okazało, a i Ty dobrze tłumaczysz :D) Bajerancko Twój Luby w niej wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna koszulka i wzór,
    dziękuję za ściągę,
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ fajnie się razem prezentujecie!
    Dzięki za tę fotkę :)
    Wzruszam się na widok Twoich dziewczyn.
    Jestem starszą siostrą młodszej o rok siostry i mamusia-krawcowa ubierała nas w takie same ubranka, choć w różnych rozmiarach.
    Patrzę więc na Twoje królewny i wczuwam się w ich emocje :)

    I dzięki też za siatkowy wzorek miodowy - coś takiego potrzebuję do wydziergania siatki na zakupy ;) Przymierzę się właśnie do tego wzorku... w wolniejszym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak to nazwać koszulka jest cuuuuudna.Dzięki za wzór siateczki.Mój mąż marzy o takiej koszulce.Dziewczynki są śliczne.Cała rodzinka super.Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jesteś dla mnie ideałem - co byś nie zrobiła jest idealne. Koszulka rewelacyjna - powiedziałabym idealna. Świetnie w niej wygląda Twój mąż :-)
    Zdjęcie całej rodzinki cudowne!
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. No szał Kochana, szał! Powiedziałabym sexi szał!
    Cudowne zdjęcie całej rodzinki!
    Jesteście z M. obłędni!
    Ściskam!
    P.S. Dzięki za pamięć!!!
    aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Koszulka odważna i bardzo sexy :) Mąż wygląda super :) Zresztą wszyscy rewelacynie razem wyglądacie :) i widzę, że korzystamy z tej samej książki!!! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aaaa, jeszcze jedno mi się przypomniało, w kwestii swetrów dla chłopaków.
    Faktycznie zdarzyło mi się zrobić dwa takowe, grube, jasne golfy z celtyckimi warkoczami i związki nie przetrwały. Oczywiście nie jednocześnie, a w pewnym odstępie czasu :)
    Było to z 15-18 lat temu, gdzieś na etapie studiów.
    Z tą różnicą, że nie ja zostałam rzucona, ale sama zostawiałam faceta ze swetrem ;)
    Mój mąż jak dotąd dostał ode mnie tylko frywolitkową zakładkę do książki... na wszelki wypadek ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja dopiero zaczynam przygodę z drutami:)Usmiałam się ze wstępu:)))najważniejsze, że mąż zadowolony:D
    Zostane u Ciebie na dłużej:) a jeśli masz ochotę wpaść do mnie, to zapraszam:) http://mamadoskonala.blogspot.co.uk/, także na jesienną wymianę:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Oh, czasami zaluje, ze nie jestem facetem. Tez bym chciala taka koszulke sobie nosic ... na gole cialo ;)

    OdpowiedzUsuń

W związku z zatrważającą ilością spamu wprowadzam weryfikację obrazkową - przepraszam. Miło mi, że do mnie zaglądasz, a każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję, za czas poświęcony na jego wpisanie :-), a potem na wpisanie kodu z obrazka.