Wyobraźcie sobie... siedzę na zebraniu w Przedszkolu u Córy. Dłubię na drutach - jak zawsze - nikogo już to nie dziwi, jak raz nie wzięłam drutów to się na ochotnika zgłosiłam z rozpaczy na protokolanta - więc teraz już zawsze zabieram. Z resztek moheru po swetrze, który wykańczałam ma powstać podobny, nieco mniejszy sweterek, dla młodszego pokolenia więc... siedzę na zebraniu, dłubię ściągacz...
... nagle wpada zdyszany facet i na całą salę oświadcza: " Beżowy golf!?!...
(Tak to mój, prawie mój, jestem wzruszona, że się Panu podoba - prawie podskakuję, ale nie wypowiadam słowa), a facet kontynuuje:
...Ktoś z Państwa zastawił mi podjazd".
"Łee! A jednak nie czyta wypisywanych przeze mnie Drutereli."
hahahahahahahahahahahahahahahahahahahah...super! To jakiś ignorant...ja zawsze czytam!
OdpowiedzUsuńTakie historie tylko życie potrafi pisać... :)))) Nieźle :))
OdpowiedzUsuńNo leje!!!! Ty masz poczucie humoru! Baśka, jakbym przy tym była! Uwielbiam Cię! W bezowym golfie też! Ha ha! aga
OdpowiedzUsuńRewelacyjna historyjka :-))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Hahahahahahahaha :)
OdpowiedzUsuń:))))
OdpowiedzUsuń:):):):):):) Ale się uśmiałam :):):):):):) Ja też spróbuję w tym roku wychodzić z moją pasją w świat, a co! :)
OdpowiedzUsuń