środa, 7 listopada 2012

Skąd tyle jadu?

Dużo się w mediach ostatnio mówi o języku nienawiści. Już nawet nie chodzi o politykę. Internet kipi od wynurzeń anonimowych  frustratów. Tak bardzo staram się trzymać od tego z daleka, nie czytać głupich artykułów i jeszcze głupszych komentarzy. Jest coś w tej sieci takiego, co pozwala wrednym ludziom wyżywać się na innych.
Cały czas powtarzam sobie, że nie - na blogach się to nie zdarza (Ciocia ostatnio zobaczyła, że mam same pochwały za czapkę) no bo umówmy się - jak coś Ci się nie podoba to siedzisz cicho, klikasz dalej, albo przechodzisz na innego bloga. Boję się, że wywołuję wilka z lasu i że jeszcze po prostu nie trafił mi się żaden troll (wiedzieliście, że Muminki to trolle?).

No i ostatnio dopadło mnie przy zakupach internetowych, a nawet nie przy zakupach towarów tylko przy zamawianiu usług w postaci przecięcia kartek na pół. Nawet nie wiem czy Panowie, bo nikt się nie podpisywał pod mailami, zażyczyli sobie rysunku więc wykonałam rysunek zeskanowałam i przesłałam w jpg. Nie wpadłam na to, że w Wordzie jest "funkcja rysowanie", a i pracownicy sklepu tego nie podpowiedzieli. Kazali w wordzie. Wkleiłam do worda. Skwitowali mnie, że rysunek jest wykonany bez należytej staranności (chodziło o zgięcie i  przecięcie kartki na pół!! nie o operację na otwartym sercu - podałam wymiary w mm)  i że ma być czytelny. Cała usługa miała zostać wykonana na moją odpowiedzialność...?
Rozumiem, że nie przyjęli by zwrotu przeciętych na pół kartek, ale gdyby im się omsknęła gilotynka i nie było kątów prostych to też byłaby to moja odpowiedzialność??
Chciałam się spinać i robić rysunki techniczne (:-)) z wykaligrafowanymi cyferkami, ale zamawiając tę usługę miałam ochotę zaoszczędzić czas, a nie marnować go. Mimo, że napisałam, że zapłacę po pierwszym, dwukrotnie otrzymałam maila ponaglającego w temacie wpłaty. Zrezygnowałam z dodatkowych usług.
Na moje oburzenie odnośnie odpowiedzialności przeczytałam "Klient ma zawsze rację" - już nie odpisywałam, że chyba im się coś pomyliło i chcieli napisać "nasz klient nas Pan", bo to raczej to powiedzenie miało by tu zastosowanie.
Nadeszła paczka.
 Gratuluję firmie kurierskiej lojalnego kontrahenta. Cenne powietrze z najczystszych rejonów Polski powinno być traktowane jak najcenniejszy ładunek.
 Paczka miała rozmiar A4 a przyszła w kartonie "po telewizorze".

Zdjęcie z aukcji sklepu
 Zamówiłam nożyczki nr 6 i 7 dostałam - i owszem szare i niebieskie...
Napisałam więc:
"Dzień dobry,

Otrzymałam dziś paczkę. Bardzo dziękuję za przesłane materiały. Wszystko się zgadza, oprócz wzoru nożyczek, które zamówiłam.
Zaznaczyłam, że mają to być nr 6 i 7, tymczasem otrzymałam szare i niebieskie nożyczki (tak jak było na zamieszczonym przez Państwa zdjęciu) ale o zupełnie innym wzorze.
Co proponujecie w takiej sytuacji?
Pozdrawiam,

Tu pełne imię i oba nazwiska"

otrzymałam odpowiedź:
"witam,
proponujemy postępowanie zgodnie z obowiązującym w tym kraju prawem dot. zakupu przez internet.
proszę przesłać towar do reklamacji na łódzki adres.

 "
koniec cytatu. Pomóżcie mi wyszukać słowo "przepraszam" w tym mailu, bo chyba mam zmęczone oczy.
Słowo daję, korciło mnie na elaborat, o tym kartonie i o tym, że wcześniej wytykali mi niestaranność przy rysunku i że powinnam czytelnie to i tamto. Nie. Schowałam dumę do kieszeni. Starałam się serdecznie, bez wyzywania, że przez patałachów stoję z robotą.
Na stronie sklepu nie ma regulaminu. Nie dostałam również z paczką paragonu. Jak mam to teraz załatwiać?

Nie lubię, nie lubię (jak ktoś nie wie o co chodzi to proponuję 8 minutę zamieszczonego filmiku)

No nie lubię, ale trzeba rozluźnić mięśnie.

Nie znoszę kupować przez internet - wyjątkiem są zakupy z dziewczynami z Czekoladziarni.

15 komentarzy:

  1. Brak profesjonalizmu jest powalający!!! Ja akurat lubię kupować przez internet (najczęściej wełenki:) ale rzeczywiście wybieram sprawdzone sklepy. Do allegro nie do końca mam zaufanie. Tam liczy się tylko ilość, byle dużo zamówić. Jakość usług bywa niestety różna. Cierpliwości życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety... Uwielbiam zakupy przez internet, ale... Na 100 transakcji około 25% jest właśnie tak przeprowadzona, jak opisujesz. Nie wliczam tutaj zakupów włóczkowych w pasmanteriach internetowych.
    Nie mam bladego pojęcia, co powinnaś zrobić. Ja pewnie zamówiłabym gdzie indziej nożyczki takie, jakie chciałam... A te zostałyby u mnie w domu :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po pierwsze takie nożyczki już mam (a ząbkowane będę miała zaraz jeszcze jedne prawdziwie krawieckie) a po drugie, to jak dać za wygraną i przyzwolenie, by innym klientom też robili takie numery.
      To ciekawe, że włóczek to nigdy nie dotyczy, prawda?

      Usuń
  3. Nie ogarniam, po prostu nie ogarniam, jak można się tak zachowywać w stosunku do Klienta. Bardzo pechowo trafiłaś. :((
    Wiesz, ja bardzo lubię zakupy przez internet. Najcześciej są to zakupy z pasmanterii. Nigdy się nie zawiodłam jeśli chodzi o przesyłkę. Ale wierzę, że na idiotów też można trafić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mąż mi tu podpowiedział rozwiązanie:
    polecam link:
    http://reklamacjatowaru.pl/poradnik/zwrot-towaru-zakupionego-przez-internet/

    masz 10 dni na odesłanie towaru zakupionego przez internet bez podania przyczyny NA ICH KOSZT. Dodatkowy paragraf jest zdaje się na to, jeśli ten towar jest niezgodny z umową tzn. zamawiałaś inny kolor/przysłali inny.

    Polecam odesłanie w jeszcze większej paczce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie jestem przekonana o tym ich koszcie, jeśli to fanaberia - czyli jeśli się rozmyśliłam, ale jeśli towar nie jest zgodny z zamówionym, to jakby oczywiste - ale nie przesłali mi paragonu.

      Usuń
  5. ja za to baaaardzo lubię zakupy przez internet i raczej nie zdarzają mi się takie sytuacje, a zakupów w ten sposób robię naprawdę dużo. Nie wiem co poradzić - odsyłając nożyczki poniesiesz dodatkowe koszty wysyłki, a możliwe, że jak będą wysyłać ponownie, to znów obciążą Cię kosztami wysyłki - a takie nożyczki nie kosztują wiele, chociażby bodajże w Empiku - zdaje się 5-6zł?? Wiem, to straszne, ale chyba bym olała ich i już nożyczki zostawiła sobie... a poszukała na miejscu... w ich przypadku (tych nożyczek) lepiej posługiwać się tymi nadrukowanymi nazwami... trudniej o pomyłkę.

    Aaaa.... mnie się takie sytuacje nie zdarzają, ale... mój mąż jakiś czas temu chciał sobie zamówić w Empiku wysyłkowym taką bardziej profesjonalną lornetkę (kosztowała coś koło 300zł) - zamówił, zapłacił, ale okazało się po tygodniu, że wpłata została błędnie zaksięgowana, bo do każdej transakcji generują jakiś inny kod czy nr konta (dokładnie nie orientuję się) i on ponieważ płacił po upływie kilku godzin od czasu, kiedy został wygenerowany, to już zdążył "wygasnąć" i powiedzieli, że kasę zwrócą, a w obecnej chwili musi zapłacić ponownie. Zgodził się. Na zwrot pierwszych pieniędzy czekał 2 tygodnie (mimo, że jak on zrobił przelew, to pieniądze zaraz były na ich koncie). W każdym razie zapłacił ponownie, a oni mu odpisali, że w tej chwili niestety nie posiadają w magazynie zamówionej lornetki i mogą mu zwrócić kasę... tak więc blisko 600zł było u nich na koncie przez ponad 2 tygodnie, a on ostatecznie został z niczym. Jakby od razu nie mogli napisać, że nie mają ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak napisałam Kasi akurat takie nożyczki już mam (a ząbkowane będę miała zaraz jeszcze jedne prawdziwie krawieckie, bo już poszło zamówienie) a po drugie, to jak dać za wygraną i przyzwolenie, by innym klientom też robili takie numery.
      miałam pisać nazwy, ale nie chciałam się wymądrzać.

      Usuń
  6. Niestety brak profesjonalizmu i brak poszanowania dla klienta widać wszędzie... Ja może trochę z innej beczki - ale pomagam mojej mamie kupić nowe mieszkanie, wczoraj dostałyśmy telefon od pana developera, że zaliczka nie wpłynęła (zapłaciłyśmy 3 tygodnie temu) i co zamierzamy w takiej sytuacji, ja na to że mogę przesłać pokwitowanie, na co pan, ze on właściwie sprawdzi jeszcze w banku, bo na konto jeszcze nie zajrzał.... Można by wiele takich sytuacji przytoczyć, najlepsze jest to, że później jest wielkie narzekanie pt. "interes mi nie idzie". No przepraszam. Bez komentarza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coraz więcej ludzi narzeka, że im nie idzie, a jak się przyjrzeć jak działają...
      Wszechogarniający tumiwisizm.

      Usuń
  7. Rzeczywiście jest tak, że to sprzedający ponosi koszty odesłania i nowej przesyłki. Tylko czy nie szkoda nerwów? Pozytywne w tej sytuacji jest to, że możesz wystawić sprzedającemu odpowiedni komentarz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale jak odpuszczę, to będą innych robić w bambuko. Wysłali mi najbardziej podstawowe wzory, które pewnie im nie schodzą - nawet gdybym nie miała ich we wcześniejszym zestawie, to pewnie bym ich nie zamawiała, ząbków przy zaproszeniach czy winietkach nie używam wcale, a jak już się chwaliłam Kasi i Cichej będę miała takie krawieckie prawdziwe więc jak już mnie najdzie... zresztą takie do papieru już mam!

      Usuń
  8. Zeżarło mi wpis :(
    I nie chce mi się znów "pocić" go na nowo :(
    Krótko - napisz go nich jeszcze jednego maila, tym razem z informacją, że nie dali Ci paragonu ani faktury. I ty to właśnie zgłaszasz do Urzędu Skarbowego, jeśli nie załatwią Twojej reklamacji tak, jak prosisz (i na ich koszt - bym dodała:).
    A Urząd Skarbowy ochoczo sprawdza takie sklepy/firmy, które nie wystawiają paragonów.
    Tak załatwiła nieuczciwego sprzedawcę moja koleżanka. Postraszenie US wystarczyło, od ręki facet załatwił wszystko i jeszcze przepraszał ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i właśnie o to chodzi, że ja bym nie chciała nikogo "załatwiać". Chciałabym być miło obsłużona. Dobra, wystarczyłoby poprawnie. Ludziom się zdarzają pomyłki. Język giętki wyraża jednak to co głowa pomyśli, jeśli pomyśli i wystarczyłoby uderzenie się w piersi. Heloł daliśmy ciała już to pani wysyłamy. A nie kurde "zgodnie z obowiązującym w tym kraju prawem". Będą mi tu kurde wykłady z prawa robić.
      Chyba "zgodnie z obowiązującym w tym kraju prawem" to będą pierwsze słowa mojego następnego maila. Dzięki za wsparcie.

      Usuń
  9. Wiesz, to "załatwienie" to w rzeczywistości było postraszenie pana, który zainkasował przelewem ponad 3 tys. i nie wysłał towaru. Nie odpisywał na maile, nie odbierał telefonów (a chory nie był, bo to by go jakoś usprawiedliwiało). Jak już po miesiącu koleżance towar wysłał, to bez paragonu czy faktury (a ona chciała vat sobie odliczyć). Pan nadal olewał próby kontaktu koleżanki z jego sklepem. Na wspomnienie o Urzędzie Skarbowym pan okazał się bardziej konkretny i załatwił wszystko jak człowiek :)

    OdpowiedzUsuń

W związku z zatrważającą ilością spamu wprowadzam weryfikację obrazkową - przepraszam. Miło mi, że do mnie zaglądasz, a każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję, za czas poświęcony na jego wpisanie :-), a potem na wpisanie kodu z obrazka.