Ani szlaf ani rok, ale w sam raz, żeby założyć na koszulę
nocną, kiedy się idzie otworzyć mężowi bramę, kiedy odwozi dzieci do
przedszkola (kto potrafi czytać między wierszami wyłapie niuans, że dzieciaki
jadą do przedszkola, a ja ciągle mogę być jeszcze niegotowa ;-)). W tle aleja dębowa, na końcu której zachodzi Słońce co roku na św. Jana.
Mam do pracy
na dziesiątą więc zdążę się jeszcze pochwalić sweterkiem, który zrobiłam sobie
na początku wakacji. Jest inspirowany chustą Gail (na plecach powtórzyłam
cztery razy motyw), a resztę wykończyłam ryżem. Podobny widziałam w pisemku
Robię na drutach. Miał mieć rękawy, ale jakoś nagle skończyła mi się włóczka.
Ups… teraz zapinam go na agrafkę i też jest dobrze.
Śliczny :-)
OdpowiedzUsuńWcale nie przychodzi mi do głowy słowo szlafrok na widok tego cuda... Co by to nie było - jest rewelacyjne :-)
Aleja dębowa - marzenie...
Pozdrawiam serdecznie.
Cudny ten sweterek bez rękawków!!!
OdpowiedzUsuńSuper bezrękawnik.
OdpowiedzUsuńKochana pięknie się nosisz z rana! Buziaki!
OdpowiedzUsuńAle super - jak się spotkamy to mi ja koniecznie pokaż / proszę /- zadzwonię ! ewa
OdpowiedzUsuńKurcze, jest fantastyczny:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
o rany ale te dęby wyrosły :))
OdpowiedzUsuńbezrękawnik super, musimy się kiedyś spotkać mam kilka ciekawych wzorów dla Ciebie z robótek mojej babci :D
Pozdrawiam Iza
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńPiękny kolor tego - jak nazywasz szlafroczka - a na tle cudownej alei dębowej prezentuje się prześlicznie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Małgosia:)
Milka skończona :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Iza D.
śliczny:) piękny wzór :D i kolor. SUPER!
OdpowiedzUsuńKoszula też niczego sobie i jak na nieubraną to ja bym nie zgadła, że tak jest ;)