Miałyśmy w domu taką śliczną podszytą polarkiem czapkę moherkową, która po wypraniu w pralce przez jakąś nieroztropną matkę (tym razem to nie dla siebie jestem taka krytyczna) dokonuje teraz żywota na głowie lali - ma rozmiar newborn. Ale podszewka była całkiem całkiem i teraz idealnie dopełnia efektu tej czapeczki prezentowanej na zdjęciu.
Na tym ujęciu jeszcze bez podszewki. Rozmiar... no za pół roku będzie idealna. Może to dobrze, bo te lata u nas coraz gorsze.
Włóczka którą tu dodałam do takiej ślicznej angorki od Brygidy została opisana na stronie Recenzje włóczek.
Wcześniej użyłam jej już w połączeniu z różowym, ale na ściegu francuskim dużo ładniej widać te balonik.
A na koniec jeszcze skarpeta fotografowana na własnej nodze (uwielbiam!!!). Pięta poszła do poprawki, bo kto to widział biały na pięcie. Skarpety ukończone pokazywałam już na odnóżach małżonka.
Bryzeida, jakie Ty masz w domu piękne modelki!!!
OdpowiedzUsuńStawiam, że wiek pi razy drzwi taki, jak u moich brzdąców. Z tym większym szacunkiem podchodzę do Twoich robótek, które jak nic zapewne też powstają tylko w nocy... ;)
Pamiętam, że jako dziecko babcia zrobiła mi kamizelkę, która z przodu miała wrobione paski z króliczej angorki. Kochałam ten ciuch miłością bezgraniczną!
Łączę serdeczności!
Skąd ja to znam "uśmiechnij się", a tu zero reakcji we właściwym kierunku;) Zupełnie, jak z moim dzieckiem.
OdpowiedzUsuńCzapeczka nr 1 bardzo mi się podoba:)
Wczoraj odkryłam tą stronkę/bloga z recenzjami włóczek, bardzo pożyteczny blog:)
u mnie na uśmiechnij się pojawiają się głupie miny:))śliczne masz dziewczynki!! skarpety boskie:)) ja w narciarskich ostatnio latam:))buziaki
OdpowiedzUsuń