Most mostem, ale życie toczy się dalej i kiedy tylko ochłonęłam nieco, musiałam ruszyć z kopyta. Ubrać się jak człowiek, sprawić sobie porządną torebkę i zacząć wyglądać jak człowiek, latać po urzędach i robić wrażenie poczytalnej. Torebkę znalazłam w szafie, zresztą z przecudnej urody chustecznikiem od Beti. A sweterek wykonałam z fantastycznej włóczki Tahiti, według pomysłu Doroty na sweter z koła. Włóczka to połączenie bambusa z bawełną więc jest doskonała na lato.
Ponieważ na plecach chciałam umieścić ażur, a nie znalazłam odpowiadającego mi wzoru podzielnego na 8 musiałam to nieco przeliczyć. Ale wszystko wyszło super.
I to koniec "udanych" zdjęć.
Mam gulę w gardle, bo płakać mi się chce. Jaka by śliczna torebka nie była to nie stworzy udanego związku z tym swetrem. Podejrzewam, że z żadnym swetrem.
Paseczki są ostre i szarpią sweter niemiłosiernie.
Włóczka jest cudownie gładka i robi się z niej świetnie. Nie mam odwagi obejrzeć dziś tego swetra. A taka byłam z niego dumna. Pocieszcie mnie trochę.
B.
O kurczaki szkoda - ale dasz radę może golenie ?
OdpowiedzUsuńIt was very useful for me. Keep sharing such ideas in the future as well. This was actually what I was looking for, and I am glad to came here! Thanks for sharing the such information with us.
OdpowiedzUsuńBrakuje mi słów, aby Cię pocieszyć...
OdpowiedzUsuńAle za to sweterek na pierwszym zdjęciu jest wspaniały - już bardzo mi się podoba :-)
Pozdrawiam serdecznie.
a mnie się chce płakać podwójnie!!!!!!!!!!!! kiedy MY SIĘ ZOBACZYMY??????????????
OdpowiedzUsuńNo to i ja Cię pocieszam, chociaż myślę, że najlepszym pocieszeniem będzie wyłaniające się z Twoich drutków granatowe cudo z ażurem na plecach. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKiedy to właśnie TEN sweter został tak zrujnowany!
OdpowiedzUsuń