Na zeszłotygodniowy Bal u Pana Pomidora Zofia Winorośl wybrała się w towarzystwie swojej najlepszej przyjaciółki - Marysi Kukurydzy. To przyjaźń, która trwa od pierwszych dni przedszkola i przetrwała nawet wybycie mojego dziecka do szkoły. No a czego się nie robi dla przyjaźni?
Dlatego moja Babcia odżałowała bluzkę (bo nie lubi żółtego, ale i dlatego, że w całym mieście nie znalazłam lepszego materiału). Odprułam rękawy, plecy, które stały się przodem, przepikowałam w kwadraty (uśmiech w kierunku doradcy ds. kształtu nasion w kolbie) i wypełniłam wewnętrzem poduszki.Dodałam bawełnianą podszewkę, do której przyszyłam również owo pikowanie.
Spódniczka wycięta w trójkąty miała jeszcze dwa dodatkowe liście zakładane na ręce, aby kukurydza miała szałowe wejście na bal.
Mało zdjęć jak na mnie i kiepskie. Ale utraciłam ostatnio w wyniku zgubienia aparat telefoniczny. I trochę mi smutno, kiedy mam się zabrać za fotografowanie. W aparacie zaprzepaszczone zostały zdjęcia szarego swetra, który machnęłam we wrześniu i zdjęcia z warsztatów koronki klockowej, o których nawet jeszcze nie wspomniałam. I jeszcze czasem sobie wspomnę, czego nie zgrałam to smutno mi.
Genialne!
OdpowiedzUsuńJak zwykle u Ciebie... :)
A tam, "jak zwykle" i kto to mówi/pisze? Ale i tak dziękuję za miłe słowo :-)
UsuńCzekam na wieści...