niedziela, 3 marca 2013

Pasmanteryjne macanki.

Nieco ponad miesiąc temu na moim blogu pojawiły się dwie reklamy sklepów oferujących zaopatrzenie dla dziewiarek. Zamieściłam reklamę sklepu internetowego, w którym kupiłam druciki KP i natychmiast dodałam baner mojego ulubionego sklepu z włóczką w realnym świecie, o którym często zresztą tu wspominam, bo regularnie się tam zaopatruję. Nie zdawałam sobie jednak sprawy z konsekwencji. Nie chodziło nawet o samo umieszczenie reklam, a o ich opisanie. Prawda jest taka, że włóczkę nie specjalnie lubię kupować w pasmanteriach internetowych. I kolor i właściwości włóczki lepiej poznaje się w takim prawdziwym sklepie. Wyszło na to, że sugeruję, żeby chodzić do sklepu oglądać i dotykać włóczki, a następnie zamawiać je przez internet. Absolutnie nie! Nigdy nie będę nikogo namawiać do takich praktyk.
Myślę, że to dotyczy także innych zakątków Polski. Jeśli w stacjonarnej pasmanterii jest coś co Ci się podoba, odpowiada Ci kolor i jest odpowiednia liczba motków, to kup je od lokalnego pośrednika.
Jeśli się ze mną zgadzacie, poczęstujcie się banerkiem.

Nie zrozumcie mnie źle. Nie namawiam do tego by nie kupować niczego w internecie. I to nie jest post wymierzony w sklepy internetowe!! Odczuwam jednak swego rodzaju niesmak na myśl o osobach, które w sklepie stacjonarnym dowiedzą się wszystkiego o włóczce, kolorze, wspólnie ze sprzedawczynią obliczą liczbę motków potrzebną na sweterek, a następnie odpiszą z banderoli nr koloru i kupią w internecie.



Od dawna uprawiam coś, co nazywam turystyką pasmanteryjną. Gdziekolwiek jestem nie odwiedzam sklepów z pamiątkami czy ciuchami, a pasmanterie właśnie.  Nie chciałabym, by te urocze miejsca zostały pozamykane. Pewnie sklepom z materiałami, guzikami itd., w których jedna półka przeznaczona jest na motki, będzie łatwiej przetrwać, co jednak, kiedy w sklepie jest tylko włóczka...

Chętnie poznam Waszą opinię na ten temat. Wydziwiam?

7 komentarzy:

  1. Nie wydziwiasz! W necie kupuje tylko towar jakiego moje stacjonarne pasmanterie nie miewają nigdy...druty firmowe...sporadycznie włóczki jedwabne. Lubię pomacać...popatrzeć "do światła"...poprosić czasem gdy nie mam kasy o odłożenie. Wiadomo,że pasmanterie internetowe są niezbędne dziewiarkom do życia, szczególnie gdy mieszkamy w miejscach bez dostępu do takich sklepów. Ale jak w całym życiu pewien balans jest potrzebny. Nikt nikomu nie zabroni robić zakupów tu gdzie ma ochotę,ale czasem można bardziej przyjaźnie looknąc na pasmanterię w pobliżu...

    OdpowiedzUsuń
  2. W mojej miejscowości są 3 pasmanterie / w miejsce zamkniętej powstała nowa / we wszystkich jestem znana z tego że jestem tam częstym gościem . Najpierw się nabiegam poszukam dopiero jak nie dostanę to kupuję przez internet . Jest to jednak sporadycznie ,a po ostatnich zakupach mamy długo nie będzie :) ewa

    OdpowiedzUsuń
  3. niestety ostatnio zauważyłam w okolicznych miejscowościach tendencję do zamykania pasmanterii mam nadzieję, że u mnie tak nie będzie pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm, ja szczerze mówiąc nie rozumiem. Pasmanterie stacjonarne, do których czasami zaglądam mają tak biedne zaopatrzenie (głównie akryl, którego nie zniszę), że i tak tam prawie nie kupuję, żadna z mi dostępnych nie ma np. włóczek Dropsa ani cieniuteńkich włóczek do koronek. A ta jedna, która ma całkiem niezły wybór, ma też sklep on-line, więc powinno im być wszystko jedno, jak kupię.

    OdpowiedzUsuń
  5. 1) Zwykle w sklepach "naziemnych" nie ma włóczek, które chcę kupić, więc nie macam. Bo i po co?
    2) Jeśli w takiej pasmanterii jest coś, czego potrzebuję (najczęściej to bawełna na szydełkowe obrusy itp.), to na pewno kupię w sklepie internetowym. Powód tylko jeden - jest sporo tańsza.
    3) Generalnie w pasmanteriach "naziemnych" panuje drożyzna, a ja szanuje swoje ciężko zarobione pieniądze, więc nie będę wspierać tej drożyzny.
    4) Dobre pasmanterie internetowe udostępniają próbki włóczek, ich właścicielki i właściciele służą fachową poradą, chętnie odpowiadają na pytania i pomagają w zakupach, więc tak naprawdę nie ma potrzeby macania.

    Pozdrawiam, Basia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dotychczas zrobiłam jeden nitkowo-włóczkowy zakup internetowy i większość tych nitek leży i nie wiadomo do czego je zużyję. Bo nie pomacałam i kupiłam w ciemno dla koloru. Z drugiej strony nitki kupione w stacjonarnej pasmanterii zużywam wszystkie, bo widzę, co kupuję. I mogę sobie kupić jedną szpulkę, nie przeliczając, że może jeszcze to i to i to, bo trochę bez sensu kupić szpulkę kordonka za 5zł i zapłacić 8 za przesyłkę, to już wolę pójść i kupić jedną za 6,50 i nie zarywać budżetu kupnem na siłę 15 różnych, skoro potrzebuję jeden.W ten sposób ograniczam "chciejstwo".
    Osobiście chciałabym, żeby pasmanterie połączyły siły i żeby była jedna super zaopatrzona, zamiast kilku z tym samym oczywistym asortymentem. Ale to już marzenia...

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja mam mieszane uczucia co do pasmanterii. Dobrych pasmanterii stacjonarnych jest bardzo mało (w moim mieście wg mnie jest tylko jedna taka, ale jest zbyt daleko od mojego domu), pozostałe mają złą obsługę, kiepskie zatowarowanie i przeważnie wyższe ceny (bo jak jest mało towaru, to żeby na nim zarobić ceny należy podnieść). Ale dla mnie dość ważną kwestią jest jeszcze sposób kupowania towaru - nie cierpię proszenia obsługi o wyciąganie włóczek na ladę. Jak już pisałam u siebie na blogu - atmosfera w większości pasmanterii jest taka, że czuję się w nich niestety jak intruz, a nie klient. Za dużo chcę oglądać, za dużo pytam, a przecież za mną tworzy się już kolejka. Dlatego też od pewnego czasu robię zakupy przez Internet, chociaż wolałabym mieć gdzieś w okolicy taką w miarę dobrze wyposażoną pasmanterię z obsługą orientującą się chociaż w towarze znajdującym w sklepie. Wiem jednak, że na włóczkach czy kordonkach sklepy zarabiają zbyt mało, a przecież mamy kryzys...

    OdpowiedzUsuń

W związku z zatrważającą ilością spamu wprowadzam weryfikację obrazkową - przepraszam. Miło mi, że do mnie zaglądasz, a każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję, za czas poświęcony na jego wpisanie :-), a potem na wpisanie kodu z obrazka.