Niech Was nie zmyli data w kalendarzu. Wcale nie zrobiłam tych bransoletek w lipcu. Dzisiaj też ich nie zrobiłam. Mam. A jeszcze nie ma ich na blogu. Więc zamieszczam. Turkusowa na szydełku. Srebrno tęczowa na drutach. Do dzisiaj nie miałam pewności czy nie jest zbyt kiczowata, ale odwiedzając mój ulubiony sklep z biżuterią w kawałkach - I WCALE NIE PISZĘ TEGO, ŻE ULUBIONY DLATEGO, ŻE DAŁAM PANI ADRES MOJEGO BLOGA, TYLKO NIE WE WSZYSTKICH GLIWICKICH SKLEPACH Z BIŻUTERIĄ CZUJĘ SIĘ TAK SWOBODNIE JAK TAM - zobaczyłam taką tęczową kolię...
Słyszeliście o książce "Planety" Jamesa Finneya Boylana - Edith Schmertz główna bohaterka, kiedy chciała się upewnić czy coś jest prawdziwe zerkała do lustra. Łapię się na tym....
Książkę kiedyś komuś pożyczyłam... i nie mam. Właśnie znalazłam ją na allegro i chyba nie odpuszczę....
Jak ja bym takie miała to bym nic nie robiła tylko siedziała i gapiła się i podziwiała i gapiła i dumnie nadgarstki wysuwała każdemu pod nos ,a raczej oczy .
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuńWitam!
OdpowiedzUsuńMelduję się - to JA:)
Bardzo bardzo mnie to cieszy! I zapraszam jak najczęściej:)
Bransoletka rzeczywiście podobnie wykonana, aczkolwiek w innym klimacie, więc chyba z naszyjnikiem kompletu by nie stworzyła:(
Przejrzałam Pani dzieła - gratuluję zdolności, chęci i cierpliwości! Pozazdrościć!
No, to mogę powiedzieć: byłam, zobaczyłam, ślad zostawiłam:D
Pozdrawiam, do zobaczenia w sklepie;)
Och, absolutnie nie komplet. Nie, nie! Tylko takie skojarzenie miałam tęczowe.
OdpowiedzUsuń