czwartek, 3 listopada 2011

To chyba jednak geny...

Na drutach nauczył mnie robić Tato. Może dlatego jeszcze do niedawna nie wiedziałam jak wygląda porządne oczko prawe ;-). Ale to nie tak, że nie miał mnie kto nauczyć. Jakoś tak wyszło, bo na drutach robiła mama i mama mamy i mama taty. Ciągle mam te pierwsze druty...
Ale przecież do dziania nie są wcale potrzebne druty - udowadniałam to przez całe lato w Dobrodzieniu. Od pewnego czasu starsza z moich córek, która skończyła 3,5 roku usiłowała mnie namówić bym i ją nauczyła robić na paluszkach... Słyszała jak opowiadam, co robię na warsztatach i raz czy dwa nawet ze mną poszła, ale kończyło się zwykle na liczeniu koralików. Broniłam się przed tym uczeniem... Bałam się, że ją zrażę, że nie będę miała dość cierpliwości. I oto dzisiaj, 2 listopada (w chwili kiedy to piszę wybija północ więc post ukaże się z jutrzejszą datą) poprosiła wieczorem bym nauczyła ją robić na paluszkach. Wybrała włóczkę - maleńką resztkę turkusowego Padisaha - i zaczęłyśmy robić.




W każdym rzędzie powtarzała, że kciuk nie...
i wprawdzie trzymałam jej włóczkę i układałam we właściwym miejscu, ale przebierała tymi paluszkami, jak by to robiła od urodzenia.

To szalik dla siostrzyczki... to jest wprawdzie młodsza siostrzyczka, ale nie na tyle młodsza by zmieściła się w tym szaliku ;-).

Ale co tam!! Jest przepiękny. Myślę, że powinnam go sobie zachować - może jakoś je przekonam, przehandluję za racuchy z dyni.

Duma mnie rozpiera!!

Ale tatuś będzie miał z nami przekichane!

3 komentarze:

  1. śledzę WAS:)
    Nimfa z Pilska

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło nam bardzo :-)
    Pytanie: Nasza nimfa?? Torfowa czy szuwarowa??
    Nimfa Rozlewiskowa

    OdpowiedzUsuń

W związku z zatrważającą ilością spamu wprowadzam weryfikację obrazkową - przepraszam. Miło mi, że do mnie zaglądasz, a każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję, za czas poświęcony na jego wpisanie :-), a potem na wpisanie kodu z obrazka.