wtorek, 17 kwietnia 2012

The longest post

Akompaniament. Bez teledysku.
Moja latorośl (ta co ma parcie na szkło) wyjeżdżała dziś do teatru. Kto to widział wyjeżdżać do teatru o 7:20. Jak tu ubrać suknię wieczorową o 7:20. Nie! Nie o 19:20 tylko o 7:20 rano. Ale co tam suknia wieczorowa? Od wczorajszego wieczora nie było wody na całym osiedlu.
 Jak spotkania przy beczkowozie ożywiają stosunki sąsiedzkie. Szczególnie o 8 rano.
I jak ciepłe jest słońce o takiej pogańskiej porze, kiedy człowiek sobie naczerpie lodowatej wody!
Pozdrawiam wszystkie czytelniczki mojego bloga spotkane o poranku.
W końcu poleciała woda. Pomarańczowy to najmodniejszy kolor w nadchodzącym sezonie. Farbowanie sponsoruje Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji.
 Ponoć pomarańczowy to nie mój kolor - no nic muszę z tym jakoś żyć. Póki co...
...ruszyłyśmy z Gail. Odwagę zyskałam od Izy (dzięki wielkie), pomysł jak pisałam od Agaty (która, o ile mi wiadomo też podłapała go od Izy - więc coś w tych Izach siedzi). Z dumą muszę Wam zaprezentować pierwszy ażur w wykonaniu Beaty - przyznajcie, że super początek (dodałyśmy środkowe prawe oczko, między połówkami chusty, żeby nie robić takiej dużej dziury jak jest w oryginale).
Dzisiaj na spotkaniu w Mrowisku pojawiła się Monika. I już też nadgoniła z Gail. Ruszyła z kopyta można powiedzieć.
Myślę, że w ramach naszych spotkań powinnyśmy ustanowić wybory Kninotów - czyli największych dziewiarskich knotów - obawiam się jednak, że kosiłabym większość nagród. Kninot tygodnia to zdecydowanie daremny szaliko-mobious, który był na tyle beznadziejny, że nawet go nie sfotografowałam. Kto miał widzieć, to widział i zgodzi się, że wyrób zakwalifikował się do wyborów na Kninot miesiąca. Szczególnie, że powstał ze sprutej wełny z takiej oto czapeczki:

Historia tej czapeczki jest dłuższa niż sama czapeczka (dlatego została spruta):

Czapkę kupiłam w 2005 r. za jednego dinara tunezyjskiego 1DNT (ok. 3PLN) w Sbeitli. To miasteczko w Tunezji, którego żadna normalna wycieczka nie odwiedza, mimo iż znajduje się tam wyjątkowo dobrze zachowane stanowisko archeologiczne z czasów rzymskich z I i II w. n. e. (pod wieloma względami wyjątkowe, ale oddalone od głównego szlaku wycieczek "przelotowych"). Ulubiłam sobie to miejsce, a i ludzie tam mnie chyba polubili - przywoziłam im  kiedy się dało grupkę turystów, którzy na pewno na tym nie tracili - rzadko się to zdarza, ale wszyscy na tym korzystali...
 Wejście na świetnie zachowane Forum.

 Trzy świątynie kapitolińskie (rzadkość, że trzy) poświęcone Jowiszowi, Junonie i Minerwie.
 Chrzcielnica symbolizująca powtórne narodziny.
 Hibiskus - wyobraźcie sobie takie żywopłoty - całe pokryte takim kwieciem, ale wystrzyżone jak nasz liguster.
Sbeitla położona jest w centralnej części Tunezji, ale w głębi lądu (nieco poniżej napisu Algieria).
Zdjęcia otrzymałam od uczestnika wycieczki Mirka - nie wyrażał zgody na ich publikację, ale i mi tego nie zabronił. Napisałam do niego ostatnio - tak po 7 latach - z adresem bloga... oglądajcie szybko, bo jak mi każe je zdjąć to zdejmę...

W pomarańczowym mi nie do twarzy... ale poopalałabym się już troszkę...







2 komentarze:

  1. Pracuję w dużej korporacji, w której od kilku dni intensywnie propaguje się hasło: "wszyscy jesteśmy w Orange". No i popatrz - nawet w oda w Twoim kranie uległa tej presji... ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja proszę o więcej takich opowieści!! uwielbiam starożytność, nie miałam okazji jeszcze pozwiedzać takich zabytków...buziaki

    OdpowiedzUsuń

W związku z zatrważającą ilością spamu wprowadzam weryfikację obrazkową - przepraszam. Miło mi, że do mnie zaglądasz, a każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję, za czas poświęcony na jego wpisanie :-), a potem na wpisanie kodu z obrazka.