niedziela, 29 stycznia 2012

Mitenki zajechały

Muszę się pochwalić, że wykonane przeze mnie mitenki pojawiły się u Truscaveczki
Nie dziwota! Bo zostały wykonane według jej wzoru, który testowałam.


Komitenki. (Mitenki Warkocz Komety)
Trochę się pobawiłam, tylko jeszcze nie wybrałam guziczka.

wtorek, 24 stycznia 2012

Sposobów na kwiatuszki nigdy zbyt wiele

Dzięki poradom Woalki spróbowałam różyczek.


Zaczęłam od takiej musztardowej, z bardzo cieniuteńkiej przędzy...
Ale chyba nie wystarczająco skupiłam się na kierunku obracania oczek więc wyszła taka bardziej piwonia.








 Sposób na ich wykonanie jest bardzo prosty i świetnie opisany. A taka różyczka może być pięknym dodatkiem do czegoś większego. Polecam!

poniedziałek, 23 stycznia 2012

Przedstawiam Wam Fryderyka!

Dzięki Basi z Wiejącego Wiatru poznałam Skrzata Fryderyka.
On się teraz wyprowadził na własną stronę z bajkami odwiedźcie go tam koniecznie!!
Opowieści o Fryderyku to nie tylko miłe bajeczki, to piękne historie z przesłaniem.
Zapraszam do ich poznania.

 

Fryderyk, pojawił się w moim domku znienacka. Jeszcze nie ma ciepłego ubranka na zimę. Dlatego poprosił o schronienie. Cośmy się wieczorem nagadali... ale nikt tak nie spisuje historii Fryderyka, jak Basia, dlatego zapraszam na Trelemorele-bajki cichograjki!!!

niedziela, 22 stycznia 2012

Anioły i aniołki

Jakiś czas temu prezentowałam aureolę wykonaną na jasełka dla pewnej młodej damy. Dam ci u nas w rodzinie dostatek, a i jasełka w ubiegłym tygodniu obrodziły, dlatego musiałam stworzyć kolejną aureolę (terminy się pokrywały, miałam więc miły pretekst, żeby nieco zmienić projekt.)
A tak wyglądała na aniele:
 Anioł w całej okazałości:
 
A wiedzieliście, że anioły potrafią siedzieć po turecku. I to w sukni i ze skrzydłami...
"Mamo, nie widzisz? Jestem teraz zajęta, nie rób mi zdjęcia. No dobra! Ale uśmiechnę się tylko do Ciebie!"

Jeszcze dwa zdjęcia z przymiarki, nie wiem czy warto się chwalić, ale suknia wyszła spod mojej maszyny. O takich sprawach, że skrzydła to wieszaki z pralni wygięte i obrobione półsłupkami nawet nie wypada pisać. Bardzo jestem natomiast dumna ze sposobu w jaki udało się owe skrzydła umieścić. Wyrastały pięknie z ramion bez widocznych gumek czy drutów:

 Skrzydła początkowo miały być wypełnione podobną koronką jak aureola, ideałem byłaby markrama szydełkowa, ale wysoka komisja uznała, że dobry anioł to i na takich symbolicznych poleci... zwłaszcza taki eteryczny Anioł.

Znowu niedziewiarsko... ale trochę na Dzień Dziadka

Pozwoliłam sobie zamieścić na podstronie Za oknem... galerię zdjęć. Zupełnie niedziewiarskich. To zdjęcia, widoków które poprawiają mi humor, chociaż nie zawsze.
Uwielbiam patrzeć przez moje okno. Mieszkam w bloku z wielkiej płyty, ale ten widok potrafi mi to czasem wynagrodzić. Pamiętam dzień, w którym pierwszy raz po przeprowadzce zaświeciło Słońce; biegałam od okna do okna i nie mogłam się nadziwić jak wiele można dostrzec z tej wysokości (chociaż to zaledwie 6 piętro). Wcześniej przez niemal 20 lat mieszkałam na parterach, wysokich, niskich, ale zawsze parterach, przy ulicy z tramwajem, z widokiem na ogród, z widokiem na oficynę, ale na parterze. Jeśli czegoś będzie mi brakowało po wyprowadzce, o której (teraz to już oficjalne) marzę, to będzie ten widok i trzy sąsiadki.

Tę stronę i wszystkie widoki na niej przedstawione (nie zdjęcia, a widoki właśnie) dedykuję mojemu teściowi, który nigdy już nie będzie mógł się nimi ucieszyć.

czwartek, 19 stycznia 2012

Bransoletka.


Bransoletka, którą wykonałam dla mojej mamy inspirowana inną bransoletką, o której najpierw słyszałam, a potem widziałam jej zdjęcie zrobione komórką. Kiedy pokazałam ją mojemu mężowi stwierdził, że mi tu druty wystają... Nie da się ukryć, wystają.

poniedziałek, 16 stycznia 2012

Szydełkowo


Popieram akcję Docenieam - nie kradnę wzorów - ja po prostu ich nie używam, co widać na powyższym obrazku. Szaleństwo! To aplikacje do zniszczonej koronkowej sukienki, dlatego mają pozostawione niteczki do przyszycia.
Dobranoc!

niedziela, 15 stycznia 2012

Niedzielna niedziela! Historia pewnej sukienki.

Jak obiecałam zamierzam się z Wami podzielić moimi niedziewiarskimi pasjami...


Historia pewnej sukienki


Jak to fotografie nie oddają rzeczywistości!
Ta sukienunia prezentuje się tu całkiem całkiem, a prawda jest taka że po dwóch balach karnawałowych było widać, że jest po dwóch balach i to przez duże BE.

Poza tym kto to widział pojawiać się ciągle w tej samej kreacji i to w dodatku w tym samym towarzystwie. Decyzja zapadła. W tym roku nie będzie księżniczki tylko wróżka, a sukienka trafia do Cioci Basi...
Kolor zamówiony przez najbardziej zainteresowaną....




Koszt barwnika 1,50 PLN


 
 
 
Godzinkę później...
 



 Po godzinnym gotowaniu tiul wyglądał jak pognieciona kalka kreślarska, bałam się, że nie uda mi się go wyprasować, dlatego chciałam tylko sprawdzić czy to możliwe... nie próbujcie tego w domu...
Kompletnie ufarbowałam sobie ręce, bo kiedy zobaczyłam jak piękne robią się falbany pod żelazkiem zupełnie nie potrafiłam przestać.



Kiedy sukienka schła po kolejnym płukaniu już nie mogłam doczekać się przyszywania kwiatuszków.

 To trochę tłumaczy dlaczego teraz wszystkie igły w moim igielniku są nawleczone na fioletową nitkę.
I pytam męża:
- Ładna? Ładna?- a on na to:
- Wiesz, ja jednak nie jestem dziewczyną.
Ale dzielnie służył za modela.

Sukienka zyskała jeszcze dodatkowe tiulowe falbanki na ramionach, a dół wyrównałam i doszyłam haleczkę, tak że teraz sukienka jest bombką, co - zgodzicie się chyba - bardziej pasuje do wróżki


Jakoś nie odfotografowuje się jej urok....
Chciałam tylko napisać, że Kalina już widziała kreację i zrobiła na niej duże wrażenie - tak mi się przynajmniej wydaje...