poniedziałek, 31 października 2011

Zamiast wtorkowego spotkania.

Drogie Panie,
jutro nie widzimy się w Klubie, ale za to od przyszłego tygodnia, jak nie przymierzając hipermarkety, rozpoczynamy przygotowania do Bożego Narodzenia.
Zapraszam z pomysłami na ozdoby choinkowe, kartki i prezenty.

Pozdrawiam i do zobaczenia 8 listopada.

piątek, 28 października 2011

Jeszcze dwa słowa o oczkach chłopskich i pańskich

Ostatnie spotkania dziewiarskie zaowocowały kolejnymi przemyśleniami na temat oczek chłopskich i pańskich. Kiedy bowiem mówimy o oczkach przerabianych od przodu i od tyłu można opacznie zrozumieć, że chodzi o miejsce kierunek wkłuwania drutu w oczko. A wcale nie to poeta miał na myśli.
Miejsce, w które się wkłujemy drutem określa nam czy oczko będzie proste czy może przekręcone (zwane oczkiem angielskim lub skrzyżowanym). Mało tego! To gdzie się wkłujemy świadczyć będzie o tym jak wygląda oczko w poprzednim rzędzie, czyli to które już dawno zostało przerobione.

Natomiast to jak zahaczymy włóczkę drutem - po pańsku czyli od tyłu z wykrętasem, czy po chłopsku czyli od przodu w najbardziej oczywisty sposób - stanowi o tym jak ułoży nam się nić na drucie i czy w następnym rzędzie będzie nam ułatwiać czy utrudniać pracę.
A może skuszę się na jakieś filmiki...

Jak właściwie dobrać rozmiar ;-)

W ubiegłą środę moja starsza córka została pasowana na przedszkolaka. Podczas opróżniania karty w aparacie na tę uroczystość znalazłam takie oto zdjęcie:


To golfik dla mojej Mamy, który potem strasznie się rozciągnął, bo wykonałam go na grubych drutach, żeby był luźny... ale to było bardzo dawno. Czy przesąd o tym, że nie powinno się szyć na człowieku, bo się rozum zaszywa odnosi się również do sztrykowania??







Wczoraj natomiast popełniłam czapkę.
Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz co się trafi. Wybrałam sobie motek melanżu w pięknym fioletowym odcieniu z interesującymi dodatkami morskiej zieleni i musztardy. Ponieważ jednak zaczynam motki zawsze ze środka (dzięki temu nie turlają się i nie rozwijają, a przy Himalaya Padisah to bardzo cenne), a do tego akurat ten motek ten był na tyle feralny, że miał aż dwa łączenia końcówki włóczki, to nim dotarłam do upragnionego fioletu zdążyłam skończyć czapkę.
Chciałam w tym miejscu serdecznie podziękować Paniom Bibliotekarkom z Dobrodzienia, które pamiętają nie tylko o naszych zajęciach, ale i o mojej wielkiej pasji do poznawania nowości. Prezentowany powyżej wzór muszelkowy zaczerpnęłam, z książki, która czekała przygotowana dla mnie w Bibliotece z ostatnią środę. To książka Pani Ireny Szymańskiej "Oczka zwykłe i niezwykłe". Myślę, że jeszcze dużo się z niej nauczę.

wtorek, 25 października 2011

Oczka pańskie i chłopskie - czyli innymi słowy prawe i lewe przerabiane od przodu i od tyłu

Przez długi czas moim koronnym wyrobem były golfiki - dla starych i młodych, chłopców i dziewczynek, zrobiłam ich pewnie kilkadziesiąt, a jeśli nie kilkadziesiąt to kilkadzieścia na pewno. Zasada prosta: ściągaczowy golfik, a potem dorobiony śliniaczek, dla ochrony oskrzeli. I tu pojawiał się problem. Chociaż wszystkie oczka przerabiałam tak samo, po przejściu z techniki rondo (czyli przerabiania rzędów na okrągło) do części gdzie oczka przerabiam tam a nazad, oczka zmieniały wygląd.




Tu widać to wyraźnie na szaliczku-golfiku
dla Maciutka - rozmiar 0-0.















Z pomocą w rozwiązaniu tego problemu przyszła mi Pani Bożena Jaske, która opisuje w swojej „Dziewiarce doskonałej” oczka prawe przerobione od tyły jako takie, które wykonuje się wtedy gdy w poprzednim rzędzie to oczko było przerobione na lewo, np. w splocie dżersejowym, pończoszniczym, gładkim.

Oczka prawe przerabia się od przodu tylko kiedy w poprzednim rzędzie lub okrążeniu oczka te również były przerabiane na prawo, czyli np. w splocie francuskim, ryżowym pojedynczym oraz w dżerseju robionym techniką rondo.

Natomiast w przypadku oczek lewych: od tyłu przerabia się je tylko wtedy gdy w poprzednim rzędzie oczko było przerobione na lewo.
 Od przodu oczka lewe przerabiamy w kiedy w poprzednim rzędzie było przerobione na prawo.


Pewna bardzo doświadczona dziewiarka powiedziała mi kiedyś, że robię po pańsku - spodobało mi się to określenie i kupiłam je od razu. Prawdą jest, że nabieranie oczek prawych od tyłu wygląda na nieco udziwnione - efekt jest jednak zauważalny. Szczególnie kiedy w wyrobie musimy połączyć oczka przerabiane w technice rondo i zwykłe przerabiane na płasko.

Chciałam w tym miejscu podziękować, za wszystkie głosy wsparcia osób czytających mojego bloga. Liczą się one dla mnie bardzo i proszę o szczere opinie.

Pozdrawiam i zapraszam na spotkania.




niedziela, 16 października 2011

Ojojoj! nie scalą mi się blogi w tym stuleciu chyba.

Więc (nie zaczyna się zdania od więc) jak już zdążyłam napisać w moim moblogu, na zajęciach kółka dziewiarskiego pojawiła się Jessica, która wniosła powiew świeżości. Wcale nie mam na myśli tego, że do tej pory dominowała stęchlizna. Chodzi raczej o to, że Jessi stanowczo, a zarazem kulturalnie przypominała uczestniczkom, że są na KURSIE i powinny się UCZYĆ. Przyszła na zajęcia z zamiarem uczenia się na szydełku... na rozgrzewkę zaproponowałam jej jednak sprawdzone już dzierganie na paluszkach.


Jessicę zachwyciło najbardziej to, że nie trzeba do tego SZYDŁA i robótkę można  wykonywać w podróży.



Od pewnego czasu starałyśmy się rozgryźć wyszukane gdzieś przez Brygidę w gazecie luźne oczko szydełkowe. Na zdjęciu Teresa prezentuje gustowne połączenie czerwieni z granatem.
Pan Jacyków byłby zachwycony.



Zauważyłyśmy jednak, że jeśli jedynie przerabiamy na zmianę raz dłuższe, raz krótsze oczko to po naciągnięciu oczka te zwyczajnie się nam uśredniają.





 Z pomocą przyszła nam Stanisława Podgórska, która w swojej książce
"Roboty i robótki na zimowe wieczory" opisuje takie właśnie oczka.
 Wic polega na tym, by po wyciągnięciu długiego oczka zabezpieczyć je przed ściąganiem dodatkowym półsłupkiem. Tak jak przedstawiono to na ilustracji po prawej.




Wykonany przeze mnie szaliczek  w takie właśnie czteropłatkowe kwiatuszki, z rewelacyjnej wiskozowej włóczki w kolorze strażacka czerwień pojechał z moją Babcią do sanatorium. Mam nadzieję, że jeśli nawet jej nie ogrzeje to Babcia pomyśli o mnie ciepło i zrobi jej się miło.





A oto dzieła z sobotnich warsztatów:
Basia powinna pomyśleć o sweterku, a nie o takich mgiełkach.





Beata odziana w przepiękną chustę chłodu się nie boi, ale rozprasza ją sława więc nie skupia się na robocie ;-).
Bo nie wspomniałam jeszcze, że o niniejszym blogu napisano w gazecie. Napiszę jak będę miała jpg...




I mi się rozmnożyły blogi

Chciałam zamieścić pozdrowienia z Dobrodzienia, i już taka byłam dumna, że potrafię to zrobić z telefonu, a tu powstał zupełnie nowy blog http://gagvac511.blogspot.com/. Postaram się je scalić, ale teraz lecę malować na jedwabiu.

piątek, 14 października 2011

opis wzoru patentowego z uwzględnieniem oczek brzegowych - brzeg łańcuszkowy

Przy wzorach zawierających narzuty wiele trudności nastręczają oczka brzegowe. Przyjrzyjmy się temu bliżej.

Dla uproszczenia przyjmijmy, że konieczna jest parzysta liczba oczek.
1 rz. oczko brzegowe przerabiamy jako prawe, kolejne oczko lewe przekładamy bez przerabiania, a włóczkę prowadzimy na drucie po tym nieprzerobionym oczku, następnie przerabiamy na przemian *1 oczko prawe i 1 nieprzerobione oczko lewe z narzutem*, aż do ostatniego oczka, które (przy parzystej liczbie oczek na drucie) przerabiamy jako lewe.

2 rz. 1. oczko zdejmujemy bez przerabiania włóczkę prowadzimy za drutem, *oczko lewe zdejmujemy z narzutem, a prawe przerabiamy wraz z narzutem z poprzedniego rzędu* aż do ostatniego oczka, które przerabiamy jako lewe.

Taki właśnie rząd jak przedstawiony powyżej 2 rz. należy stale przerabiać dla uzyskania ściegu patentowego zastosowanego w pokazanym wcześniej szaliczku. Aby brzegi były równe należy pamiętać o brzegu łańcuszkowym, który uzyskamy łatwo pamiętając o zdejmowaniu pierwszego prawego oczka z włóczką prowadzoną za drutem.

czwartek, 13 października 2011

Od miesiąca czuję się jak startujący wahadłowiec. Wydobywają się spode mnie kłęby dymu i pary, a ja powolutku wznoszę się do góry.
Klub dziewiarski na Osiedlu ruszył. Otrzymałam oficjalną zgodę Spółdzielni na spotkania. Póki co będziemy się spotykać we wtorki o 16.00. Założenie jest takie, że siedzimy i dziergamy sobie razem. To na co mamy ochotę. Przynosimy swoje robótki i cieszymy się wspólną pracą. Takie trochę Koło Gospodyń Miejskich.

Na pierwszym spotkaniu oprócz szydełka i drutów pojawiły się również frywolitki za sprawą Blanki z http://wwolnymczasie.blox.pl/html
Furorę zrobiła 3,5 metrowa firanka wykonywana na szydełku w technice siatkowej (czyli. tzw. filet).
Na drutach królowały natomiast oczka patentowe - taki ściągacz 1oczko prawe, 1 oczko lewe w którym oczka lewe przekłada się bez przerabiania, a włóczkę układa się na oczku, natomiast prawe przerabia się wraz z narzutem z poprzedniego rzędu. 
Przy odpowiednim doborze włóczki i grubości drutów uzyskujemy miły w dotyku przestrzenny ścieg.
Poniżej wspomniany ścieg... został  zeskanowany urządzeniem wielofunkcyjnym znanej marki...

Efekt nie jest nawet zbliżony do zamierzonego, więc nie próbujecie tego w domu. Spróbujcie lepiej nabrać oczka na drut  i przerobić taki ściągacz...

Koniec z fuszerkami.
Zdobyłam się nie tylko na to, by od nowa sfotografować ten sam szaliczek, ale by również podpiąć telefon do komputera i znaleźć w jego przepastnej pamięci nie tylko zdjęcia z wizyty w opolskim zoo:
 
(Kiedy Tapiry się denerwują szukają schronienia w wodzie)



...lecz również świeżutkie zdjęcia ściegu patentowego wykonane na tle pejzażu z mojego okna.
Okazuje się również, że chociaż dziergany na specjalne zamówienie szalik wyleciał już do Londynu, to w tymże samym telefonie pozostał na kliszy fotograficznej:

Czy ten gest oznacza, że powinnam się pojawić na znanym portalu społecznościowym??

 Ale do rzeczy! jeśli się przyjrzycie to szalik jest zielono-zielony. To dwukolorowy ścieg patentowy. (Opisany został TU.)

Fotografowany był już na modelu, tak więc co najmniej nie wypadało użyć szpilek do naprężenia dzianiny.
I jeszcze ostatnie zdjęcie.
Uprzedzając pytania:
nie, ten pan nie jest księdzem.
Chociaż z pewnego źródła wiem,  że księża też noszą dzianiny.



Tytułem wyjaśnienia: Podusia.
Poduszka była zeszłorocznym prezentem gwiazdkowym dla mojej teściówki. Wzór zaczerpnęłam z gazety - ale to chyba nic strasznego - i konsekwentnie wykonałam go po obu stronach poduszki. Gdybym poszła na łatwiznę to poduszki byłyby dwie. Na łóżeczko przydałaby się również narzuta, ale nie chciałabym się narzucać.

niedziela, 9 października 2011

Też sobie czasem chcę posiedzieć i podziergać :-)



Klub MROWISKO
znajduje się na osiedlu Operetka
44-100 Gliwice ul. Zygmunta Starego 43c

Zainteresowanie jest na tyle duże, że w mojej własnej klatce już ktoś zdążył podprowadzić plakat (najświeższe źródła podają, że kolejny też został zerwany!)


Jeszcze nie wiemy dokładnie jak będą wyglądać nasze spotkania - formułę dopasujemy do uczestniczek.


Z A P R A S Z A M Y ! ! !

czwartek, 6 października 2011

Jak to było z tą makrodzianiną.

"...Ponoć sztuka dziewiarska jest najstarszą techniką wytwarzania materiałów. Zdaniem wielu naukowców okrycia z oczek mogły być robione znacznie wcześniej niż tkaniny, które powstają w wyniku przekładania nitek. Do tkania bowiem są potrzebne choćby najbardziej prymitywne ramy do naciągania nitek, oczka natomiast można splatać za pomocą palców lub igły z kości." Ten fragment "Dziewiarki doskonałej" autorstwa Bożeny Jeske zainspirował mnie do stworzenia potężnej dzianiny bez użycia drutów.
Przez całe wakacje uczestniczki Warsztatów Ręcznego Dziewiarstwa Artystycznego poznawały przeróżne techniki dziewiarskie. Jedną z nich było dzierganie na paluszkach, które bez użycia jakichkolwiek narzędzi pozwala stworzyć efektowne dodatki, a jednocześnie wyrabia cierpliwość i precyzję. Paluszki - nawet malutkie - nabierają sprawności niezbędnej do dalszej nauki szydełkowania czy robienia na drutach.


To właśnie ta prosta technika (jedynie nieco powiększona) stała się podstawą do wykonania naszej potężnej dzianiny. Nie mogłyśmy użyć zwykłej, kupionej w sklepie włóczki - byłaby bowiem zbyt cienka. Dlatego musiałyśmy przygotować specjalną włóczkę, którą osobiście skręcałyśmy z pociętych pasków materiału i starych włóczek. Cięcie na paski i skręcanie rozpoczęłyśmy już kilka dni wcześniej i to właśnie przygotowanie materiału zajęło nam najwięcej czasu. Włóczka musiała mieć odpowiednią grubość gdyż zamiast pojedynczych paluszków użyłyśmy całych dłoni - których u siedmiu dziewiarek miałyśmy 14.

Samo dzianie, trzeba bowiem podkreślić, że dzianiny się nie tka, nie szyje ani nie plecie, trwało króciutko - około 20 minut. W przyszłości przygotujemy więcej makrowłóczki (bo to jedynie materiał nas ograniczał) aby nasza makrodzianina była większa i bardziej efektowna.

Nasza dzianina wspaniale spełniła rolę hamaka. Ale pohuśtać mogli się jedynie najmłodsi z zasłużonych.

wtorek, 4 października 2011

Dla mniej wtajemniczonych... baaardzo oficjalnie


Przez całe minione lato w Dobrodzieńskim Ośrodku Kultury i Sportu prowadziłam Warsztaty Ręcznego Dziewiarstwa Artystycznego.  Zajęcia te spotkały się z bardzo pozytywnym odzewem ze strony uczestniczek, a były to zarówno kilku- i kilkunastoletnie dziewczynki jaki i ich mamy, a nawet mamy ich mam.
(Tu w tle fruwają motyle sekcji plastycznej prowadzonej przez Teresę Wit)
Stopień zaawansowania w dużej mierze wynikał z wieku uczestniczek – te najmłodsze, które kontakt z włóczką miały po raz pierwszy poznawały proste techniki dziewiarskie z użyciem szydełka i własnych paluszków – wykonywały biżuterię i dodatki (paski, opaski).

Średnio zaawansowane dziewiarki szlifowały swoje umiejętności wykonując na szydełku i na drutach drobne elementy odzieży, sukienki dla lalek swoich córek i wnuczek oraz ozdoby. Kreatywność ich była wręcz zachwycająca.


Natomiast panie z największym doświadczeniem oprócz tego, że chętnie włączały się w edukację młodszych pasjonatek dziewiarstwa, miały okazję poznać mało znane techniki z wykorzystaniem szydełka tunezyjskiego, szpatułek, widełek i teneryfek. Chętnie również podglądały proste techniki, którymi można zainteresować małe dzieci w nadziei, że uda im się nauczyć czegoś nowego swoje wnuki.











 



O tym jak udanym przedsięwzięciem były owe warsztaty niech świadczy fakt, że w dobrodzieńskim Domu Kultury w rozpoczynającym się roku szkolnym powstała sekcja dziewiarska, którą będę miała zaszczyt i radość prowadzić. Dwa artykuły z lokalnych gazet zamieściłam już wcześniej, a tu jeszcze jeden.

 Jutro znowu zajęcia i już nie mogę się doczekać!! 

Do zobaczenia!

poniedziałek, 3 października 2011

A teraz coś z zupełnie innej beczki...

Kobietki Kochane!
 
- Nie mam nic do powiedzenia.
- Powinieneś napisać o tym bloga.


Myślę, że wszystkim nam się należy jakieś podsumowanie naszej wspólnej pracy. Co byście Panie powiedziały na bloga?? Cieszę się bardzo, że dzięki Wam mam o czym mówić i pisać.



Myślicie, że trafi tu ktoś niewtajemniczony?? Czy wystarczy to co o nas napisali inni, czy może mam dodać coś od siebie?
A może same coś dopiszecie??


Wszystko lubię sobie zawsze napisać na brudno...

...oprócz listów. Czy blog jest listem?