wtorek, 12 kwietnia 2016

Wiosna, ale mam do pokazania kilka zaległych czapek...




 W ubiegłym tygodniu wybrałyśmy się z dziewczynami do Wrocławia - w tym miejscu mogłyby się pojawić zachwyty, że to cudowne miasto i inne truizmy, ale to jakby wszyscy wiedzą i cieszę się, że do tego grona dołączyły moje córki.
 Nie oszukujmy się - to nie jest sesja zdjęciowa czapek, ale cośtam widać. Mam natomiast kilka zdjęć z ich powstawania. Kiedy człowiek wybiera w sklepie taki szalony kolorystycznie motek czerwono-pomarańczowo-zielony, a kiedy się weźmie za czapkę pokazuje mu się taki bliżej nieokreślony szarofioletowy, to można stracić wiarę w sens wyciągania włóczki ze środka...

 Ale kolorowe paseczki zaczęły się w końcu pojawiać. Włóczka ta wyjątkowo ładnie prezentuje się na sznureczkach wykonanych młynkiem.
Z drugiej włóczki chciałam zrobić Kwadraciok, ale francuzem. Zupełnie nieudany pomysł...


 Pofantazjowałam więc nieco na temat Revontuli...
 Pozdrawiam,
B.

4 komentarze:

  1. Rewelacyjne czapki :-) Świetne fasony i kolory.
    Jak Twoje córeczki już urosły... są piękne.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie wyglądają:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajne czapusie. Piękne Modelki i okoliczności przyrody
    pozdrawiam druciarsko!

    OdpowiedzUsuń

W związku z zatrważającą ilością spamu wprowadzam weryfikację obrazkową - przepraszam. Miło mi, że do mnie zaglądasz, a każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję, za czas poświęcony na jego wpisanie :-), a potem na wpisanie kodu z obrazka.