środa, 21 sierpnia 2013

Żółty = Kryzys.

Żółty od dawna jest dla mnie synonimem kryzysu. O, nie podejrzewajcie mnie o jakiś rasizm, gdzież by tam? Ja? To po prostu kolor, który mi nie pasuje.
No ale cóż stało się.
Co ciekawe, chusta, o której chciałam dzisiaj napisać pojawiła się już na Bloggerze, sęk w tym, że wcale nie na Druterelach, ale na Robeatkach.

O, Matko! Ona naprawdę prowadziła samochód robiąc to zdjęcie.

Od dawna błąkał się po moich zapasach duży kłębek żółtej włóczki bliżej nie znanego pochodzenia, ani składu. Od czasu jak wszyscy krewni i znajomi królika kojarzą mnie z robótkami trafiają do mnie włóczki kilogramami. Część z nich rozdaję dalej, a czasami mam na coś pomysł. Z pomocą Bożeny Jaske i „Dziewiarki doskonałej” określiłyśmy skład na bawełnę z domieszką – spala się jasnym płomniem. Włóczka składała się z trzech nitek, które moja nieoceniona Teściówka przewinęła mi na pojedyncze motki. Korciło mnie, żeby zrobić Haruni i od czasu jak w Czekoladziarni zobaczyłam taką piękną jasną chustę (przypomnijcie mi czyją? Zyty?) stwierdziłam, że te dwa pomysły koniecznie trzeba połączyć.


Żółty to nie mój kolor. Przekonałam się o tym ostatnio, kiedy poszłam do fryzjera poprawić pasemka. Ale se poprawiłam! Na pewno nie humor. To nie jest blog o stylizacjach, dlatego nie będę się rozwodzić na temat jakości, koloru, kierunku i tego wszystkiego, co pojawiło się na mojej głowie. 

Niby mówi się trudno, ale nie mogłam tego tak zostawić. 
 
Rozwiązaniem okazała się szamponetka firmy Joanna, w kolorze Malinowa czerwień, ze szczególnym uwzględnieniem malinowa. To takie nawiązanie do lodów, które jadłyśmy w Mosznej. Przejście między wanilią, a maliną to dla mnie czysta poezja. Dawno temu, na lotnisku w Toronto widziałam kobietę o włosach w takim dokładnie kolorze i od tamtej pory marzyłam, by takie mieć (drobna różnica - jej pasma pojawiały się na włosach w kolorze blond). Gdyby nie ta wpadka z fryzjerem nigdy nie zrealizowałabym marzenia.
 
Teraz kiedy chusta jest gotowa postanowiłam ją sfotografować. Chciałam na sobie, ale zapomniałam, że aparat mam zawieszony na szyi:
 
Próbowałam z ręki...
 
Próbowałam w odbiciu...

 W końcu poprosiłam Teściówkę...
 Oj, przepraszam! To nie to zdjęcie!
Piękne mam włosy, c'nie?
Ale skoro to już taki żółty i przyrodniczy wpis to proszę bardzo.
 Podpatrzone jakiś czas temu w ogrodzie.
  Potraktuję ją jako punkt obowiązkowy CV. Jesień idzie będzie coraz więcej żółtego w okolicy.



 A Wam co się ostatnio udało?

26 komentarzy:

  1. I piękna żółć i piękna malina :)
    Iza D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre pytanie i w dodatku w temacie;))
    Wróciłam do chusty. Chustę zaczęłam chyba jakieś 3 miesiące temu. Pomyliłam się i hmm, ciężko było mi znaleźć błąd i naprawić, w zasadzie nie wiem czemu, gdyż chusta nie jest jakoś specjalnie skomplikowana. Odłożyłam. Po 1,5 miesiąca sprułam tą popsutą część i odłożyłam. Po kolejnych 1,5 miesiąca wróciłam. Liczę, że więcej prucia nie będzie.

    Kolor ciekawy - ten czerwony. Tego żółtego to nie widać za dużo. Twoja chusta świetna! Ale ja to uwielbiam szale i chusty, więc mogę być stronnicza. I wcale nie przeszkadza mi ten żółty kolor, który także do moich ulubionych nie należy.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahahah, chyba, nie przeczytałam ze zrozumieniem Twojego pytania... ;))

      Usuń
    2. Ależ to dokładnie jest odpowiedź na moje pytanie. Wcale nie trzeba go czytać dosłownie!

      Usuń
  3. Piękne włosy!!!!!!!!!!! Cudowne!!!!! Rozumiem ambiwalentne uczucia co do koloru żóltego...mi także nie pasuje...ale owszem popełniłam i żółte dwa dzieła ze zdobycznego moherku;)

    OdpowiedzUsuń
  4. ...gdzie tam jeszcze jesień- ta chusta to jak fruwający cytrynek na wiosnę -piękny...

    OdpowiedzUsuń
  5. ale jestem zdolna prowadzę samochód i robię fantastyczne zdjęcia...... :) no teraz juz wiem co tam na tym tylnym siedzeniu sztrikowałaś !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Pieknie wyglądasz w swoich kolorkach a chusta też śliczna ale pajączków nie lubię:)
    Pozdrawiam, Marlena

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałyśmy nad morzem taką przygodę, że młodsza córka wystraszyła się pająka i musiałam wznieść się na wyżyny opanowania, aby nie pokazać, że sama jestem przerażona.

      Usuń
  7. mnie też trafiło drutowanie, Twoja chusta urzeka
    widać, że robisz to z zaangażowaniem i pasją
    serdeczności, pozdrawiam
    Ella

    OdpowiedzUsuń
  8. włooosy!!aaaaa! bossskie!!!
    i piękne zdjęcia - ze z ręki, w odbiciu i teściowej ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. RAZEM WYGLADACIE BOSSSSKO:))))pOZDROWIONKA!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. chusta wyszła bardzo pięknie będzie poprawiała humor zmarzluchom zimą:)) pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona przez tę bawełenką jest taka kompletnie letnia.

      Usuń
  11. Dla mnie chusta wygląda obłędnie, choć przyznaję, że żółty nie każdemu pasuje. Znam ten ból farbowania, bo mi też przytrafiają się dziwne rzeczy z włosami, ale wynik u Ciebie jest fantastyczny :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Chusta jest super.Ja akurat lubię żółty, szczególnie w tej porze roku. Ale malina na włosach bije wszystko. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham wzór Haruni!
    W Twoim żółtym wykonaniu również :)
    A włosy - rewelacja!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. świetne włosy też tak sobie robiłam jak miałam blond pasemka:)) i haruni w zółci optymistyczna bardzo:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Piękna chusta :-)
    Cała historia, którą opisałaś wspaniała. Nie mogłam się oderwać od czytania :-)
    Wspaniałe masz włosy - idealny miałaś pomysł z doborem koloru.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Chusta bardzo ładna. Ten odcień żółtego mi się podoba, będzie fajnie kontrastować np. z ciemniejszymi kolorami.
    pozdrawiam Dorota

    OdpowiedzUsuń

W związku z zatrważającą ilością spamu wprowadzam weryfikację obrazkową - przepraszam. Miło mi, że do mnie zaglądasz, a każdy komentarz jest dla mnie motywacją do dalszej pracy. Dziękuję, za czas poświęcony na jego wpisanie :-), a potem na wpisanie kodu z obrazka.