Odgrażałam się, że żeby zrobić komin potrzebuję nieco czasu. Ale tak na prawdę pomysłu, który miałam nie mogłam zrealizować sama. Kiedy tylko w moim domu zagościło odpowiednio dużo zdolnych rączek zaprzęgłam je wszystkie do pracy.
Zajęcie komina nie zajęło nam nawet dziesięciu minut.
To właśnie komin robiony na rękach.
Z pewnością nie można go nosić do różowej bluzeczki. I chciałam go zabrać pod Pomnik Adama Mickiewicza. Zainteresowanych informuję, że pomnik ten powstał w Gliwickich Zakładach Urządzeń Technicznych, co jest jeszcze jednym dowodem na to, że Gliwice małym miasteczkiem nie są.
Jest przeogromny i przemiły. Pisałam już, że ta włóczka to Marine Gazzal - Skład: 97% Wełna australijska, 3% Elastyn - jeden motek : 150g ma tylko 15m. Na ten komin zużyłyśmy dwa motki.
A Marianka natychmiast po powrocie z balu u p. Wiewiórki (stąd królicze wąsiki jeszcze widoczne na buźce) wskoczyła w nowy sweterek.
Myślę, że powinnam była wybrać brązową włóczkę na ten komin - wtedy lepiej pasowałaby do zimowo-jesiennych okryć wierzchnich, które już posiadam w swojej szafie :-). Może następny komin zrobię nieco węższy z jednej strony, a szerszy z tyłu w taki sposób, żeby mógł stanowić kaptur.
Pozdrawiam i zapraszam na stronę Telewizji IMPERIUM, gdzie można obejrzeć wszystkie opublikowane dotąd odcinki programu "Sztrykowanie na ekranie".
B.