I kiedy już wydałam ostatni domek na prezent, po powrocie znalazłam na blacie pobojowisko...
Pewnie gdyby głowa winowajcy wystawała ponad blat i gdyby łobuz wiedział, że zjada konstrukcje domku może by do tego nie doszło... ale jak tu się gniewać?
Więc jeśli przyjrzycie się na pierwszym zdjęciu... to widać kartonik, z którego wycięłyśmy brakujące ścianki :-). Trzeba sobie radzić jak powiedział Góral zawiązując kierpce dżdżownicą.
Wszystkiego dobrego!!