Koleżanka z pracy poprosiła mnie, żebym zrobiła dla jej przyjaciółki kolię...
- W jakim kolorze?
- Może być zielony. Zresztą coś wybierzesz.
Ta! Zielony... łatwo powiedzieć.
Ponieważ na wakacje nie zabieram ze sobą wszystkich zapasów kordonkowych, musiałam poprosić mojego Kochanego.
- Kochanie, przywieź mi kordonki.
- Jakie?
- Zielone.
Ta! Zielone... łatwo powiedzieć.
No i przywiózł. Swoim zwyczajem wszystko co mu wpadło w ręce - czyli cały kuferek.
A ponieważ nie mogłam się zdecydować powstała kolia - Pełnia lata. Zielona.
Dopadło i mnie kupiłam młynek. Troszkę żałuję, że nie zrobiłam sobie lepszych zdjęć, ale może to nie ostatni taki projekt.
Bardzo,bardzo mi się podoba-jest przepiękna...
OdpowiedzUsuńoo fajna:))taka zielona:)
OdpowiedzUsuńŚwietna:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Marlena
Super!
OdpowiedzUsuńMłynek to dobry gadżet. Piękna kolia.
OdpowiedzUsuńMój ukochany kolor ;-))
OdpowiedzUsuńZieloności prezentuja się fajnie:)
OdpowiedzUsuńO! - bardzo pomysłowa i fajnie się prezentuje :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńChociaż to nie moje kolory, ale bardzo mi się podoba!!
OdpowiedzUsuńO ja cię krecę ,ale cudo ukrecilas ,tez chce taki koniecznie na zimę
OdpowiedzUsuńTeż mam taki hi hi ,Dziękuję Basiu:)
OdpowiedzUsuńWpadam (;
OdpowiedzUsuńBuziaki!