Autorem zdjęcia jest Przemysław Morel.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą życzenia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą życzenia. Pokaż wszystkie posty
niedziela, 5 kwietnia 2015
piątek, 26 grudnia 2014
Wam również wszystkiego dobrego!!
I kiedy już wydałam ostatni domek na prezent, po powrocie znalazłam na blacie pobojowisko...
Pewnie gdyby głowa winowajcy wystawała ponad blat i gdyby łobuz wiedział, że zjada konstrukcje domku może by do tego nie doszło... ale jak tu się gniewać?
Więc jeśli przyjrzycie się na pierwszym zdjęciu... to widać kartonik, z którego wycięłyśmy brakujące ścianki :-). Trzeba sobie radzić jak powiedział Góral zawiązując kierpce dżdżownicą.
Wszystkiego dobrego!!
środa, 4 września 2013
Dla M.
Od dawna (mniej więcej od czasu jak zaczęłam robić na drutach) namawiał mnie na koszulkę ze sznurka. O gustach się niby nie dyskutuje... ale Nicki Trench, napisała w swojej książce, że absolutnie nie należy wykonywać dla ukochanego swetra...
Nie wyczekałam do 10 rocznicy, ale to nie sweter, więc może mnie nie zostawi. Dostał koszulkę na 7 rocznicę, albo jak kto woli na urodziny, bo u nas się to akurat pokrywa [jest tożsame - przyp. pana M, nie wiem o co mu chodzi? Miałam napisać "dekiel"?].
Koszulka wykonana jest z przemiłej w dotyku bawełny, o której już wspominałam tutaj. Robiłam ją z podwójnej nitki, na drewnianych KP nr 7 na żyłce.
Oczka układają się w plaster miodu, chociaż na upartego można doszukać się całego mnóstwa serduszek. W końcu to prezent od żony.
Wzór otrzymałam całe wieki temu od Brygidy (wyjaśnienia dotyczą też innych wzorów na stronie, więc nie szukajcie ostatniego symbolu na schemacie). I trzymam go nadal spięty z próbeczką, którą do niego dodała. Dzięki raz jeszcze. Jesteś nieoceniona!!
A tu jeszcze na samym końcu Helu (tak powiedziałam dzieciom, chociaż tak naprawdę to główka portu więc nie zupełnie zgodne to z prawdą - zresztą na zdjęciu nic nie widać!).
Najlepszego, Kochany!
poniedziałek, 28 stycznia 2013
Premia za ubiegły rok - wzorem Pani Marszałek
Nie jestem zwierzęciem politycznym, ale chyba jak każdy, kto słucha radia, usłyszałam jaką premię sobie i swoim wice przyznała Pani Marszałek. Więc postanowiłam sobie, jako Marszałkowi w naszym domu przyznać premię za ubiegły rok. Nawet wysokość owej premii odgapiłam - 45! a co mi szkodzi. Tylko zer nie odgapiłam, a trochę to już prezent na nadchodzące wielkimi krokami urodziny, więc nie powinnam wspominać o cenie.
Druty grubasy korciły mnie od jakiegoś czasu i w sumie nie do jakiegoś konkretnego projektu, ale kupiłam sobie drewniane KP 15mm. Przeszły mi przez myśl akryle, myślałam o metalowych, ale ostatecznie wybrałam drewniane i nie żałuję. Są milutkie, śliczne i lekkie i - na co zwróciła uwagę Anle - wydają cudowny dźwięk. Pomyślałam, że może stąd właśnie pochodzi ich nazwa - Drewniana Symfonia.
Zamówiłam je w Biferno i jeszcze zanim przyszły miałam już wymyślone do czego je użyję. Na szczęście paczuszka przyszła w piątek rano, więc zdążyłam wykonać na sobotę czapeczkę, czapulkę, czapuniunię.
Bez obaw! Nie dla Zośki! Nie każe jej w tym chodzić.
Czapka jest dla pewnego bardzo wyjątkowego młodego człowieka, który mówi do mnie Ciociu i właśnie skończył 18 lat. Masakra!! Ależ muszę być stara, skoro dojrzali faceci mówią do mnie ciociu!
Zastosowałam również nowy sposób rozpoczynania. Chciałam uzyskać niewidoczny brzeg, tak jak przy kapelusiku, ale tym razem bez konieczności przerabiania wielokrotnie rzędów włóczką na zamrnowanie.
Robimy łańcuszek o liczbie oczek o połowę mniejszej od tej jakiej będziemy potrzebować, a następnie w wkłuwamy się w "bulki" (tu pozdrowienia dla Jadzi, która uwielbia to słowo) szydełkiem i nabieramy przez nie oczka na drut. To normalny prowizoryczny sposób nabierania oczek, tyle że te piękne, w moim przypadku zielone bulki, można wykorzystać tak samo jak bąbelki, o których rozpisywałam się przy kapelusiku, na łączeniu kolorów.
Po podniesieniu, czyli zawinięciu brzegu wygląda to tak:
Oczywiście ogromną zaletą takiego sposobu jest to, że nie trzeba na próżno przerabiać tych rzędów nitką na zmarnowanie, ale jest jeden dużo ważniejszy powód, dla którego sposób ten jest o niebo lepszy: nitki tej nie trzeba wycinać, a wystarczy wypruć.
Polecam!
Młody człowiek już obdarowany zapewnia, że będzie nosił. Na pewno do zielonej kurtki będzie pasował lepiej niż do różowego polara.
Pozdrawiam, Ciocia Basia.
Druty grubasy korciły mnie od jakiegoś czasu i w sumie nie do jakiegoś konkretnego projektu, ale kupiłam sobie drewniane KP 15mm. Przeszły mi przez myśl akryle, myślałam o metalowych, ale ostatecznie wybrałam drewniane i nie żałuję. Są milutkie, śliczne i lekkie i - na co zwróciła uwagę Anle - wydają cudowny dźwięk. Pomyślałam, że może stąd właśnie pochodzi ich nazwa - Drewniana Symfonia.
Zamówiłam je w Biferno i jeszcze zanim przyszły miałam już wymyślone do czego je użyję. Na szczęście paczuszka przyszła w piątek rano, więc zdążyłam wykonać na sobotę czapeczkę, czapulkę, czapuniunię.
Bez obaw! Nie dla Zośki! Nie każe jej w tym chodzić.
Wykorzystałam mój ulubiony Everyday Himalaya w obłędnych zupełnie żarówiastych kolorach, kupione u Pani Ilony. Ponieważ to włóczka raczej cienka niż gruba, musiałam do takich grubych drutów zastosować aż 6 nitek.
W tym celu nitkę ze środka motka i tę z zewnątrz jednocześnie splatałam palcami w łańcuszek. Początkowo robiłam to z każdą z nitek z osobna, ale w sumie po co? Rozdzielność mnożenia względem dodawania, albo jakoś tak. Dzisiaj rozmawiałam z moją matematyczką z podstawówki, mogłam zapytać ją jakie to zagadnienie. Ale raczej łączność...
Zastosowałam również nowy sposób rozpoczynania. Chciałam uzyskać niewidoczny brzeg, tak jak przy kapelusiku, ale tym razem bez konieczności przerabiania wielokrotnie rzędów włóczką na zamrnowanie.
Robimy łańcuszek o liczbie oczek o połowę mniejszej od tej jakiej będziemy potrzebować, a następnie w wkłuwamy się w "bulki" (tu pozdrowienia dla Jadzi, która uwielbia to słowo) szydełkiem i nabieramy przez nie oczka na drut. To normalny prowizoryczny sposób nabierania oczek, tyle że te piękne, w moim przypadku zielone bulki, można wykorzystać tak samo jak bąbelki, o których rozpisywałam się przy kapelusiku, na łączeniu kolorów.
Po podniesieniu, czyli zawinięciu brzegu wygląda to tak:
Oczywiście ogromną zaletą takiego sposobu jest to, że nie trzeba na próżno przerabiać tych rzędów nitką na zmarnowanie, ale jest jeden dużo ważniejszy powód, dla którego sposób ten jest o niebo lepszy: nitki tej nie trzeba wycinać, a wystarczy wypruć.
Młody człowiek już obdarowany zapewnia, że będzie nosił. Na pewno do zielonej kurtki będzie pasował lepiej niż do różowego polara.
Pozdrawiam, Ciocia Basia.
sobota, 7 kwietnia 2012
Zamiast jajek i baranków...
Tu gdzie spędzam Święta nie podłączę aparatu, może to i lepiej bo zaraz fotografowałabym koszyczek z piękną serwetką od Alicji. Fotografowałabym pisanki, serwetki na stole... a tak wysyłam Wam zdjęcie z Wakacji - mojej starszej córki, bo to wakacje, kiedy o Mariannie lub Dadzie (jak teraz o sobie mówi), jeszcze nie było nic wiadomo. Wysyłam Wam to zdjęcie z równie szczerymi życzeniami - dobra i pokoju. Chrystus Zmartwychwstał!!
Alleluja!
Alleluja!
sobota, 31 marca 2012
Opłata za pomoc przy dzieciach...
Dziękuję, Mamo, że z nami wytrzymujesz!!!
I, że na co dzień nie tracisz głowy.
piątek, 9 marca 2012
Beatki! Najlepszego!
Tak się starałam i nie zdążyłam, przez cały dzień o Was dzisiaj myślałam, ale post z życzeniami opublikuje mi się dopiero nazajutrz Waszych imienin. Kochane moje, jakże liczne i ważne w moim życiu ostatnio, ciepła, czasu, spokoju i pokoju. :-) A zamiast kwiatków szczypta lata (zdjęcie zrobione komórką).
Subskrybuj:
Posty (Atom)