
To 24 był lutego
Poranna zrzedła mgła
O! Wyszło z niej siedem uzbrojonych kryp
Turecki niosły znak
No i... znów bijatyka - no
Znów bijatyka - no
Bijatyka cały dzień
I porąbany dzień i porąbany łeb
Razem bracia aż po zmierzch.
Już pierwszy skrada się do burt
A zwie się "Goździk" i...
Z Algieru Pasza wysłał go
Żeby nam upuścił krwi.
Już następny zbliża się do burt
A zwie się "Róży Pąk"
Plunęliśmy ze wszystkich luf
Bardzo prędko szedł na dno
W naszych rękach dwa i dwa na dnie
Cała reszta zwiała gdzieś
No i jeden z nich zabraliśmy aż
Na starej Anglii brzeg.
zaczerpnięte ze strony http://www.karton.daminet.pl/teksty.html#24
A tak mniej więcej 4 lata temu, tzn. więcej, bo dokładnie 24 lutego urodziłam Zofkę.
Oj, to był porąbany dzień.
Siekierka dla wszystkich żeglarzy, położnych i organizatorów 4 urodzin dla syren i piratów.
No przecież śliczna była, musicie przyznać...
...no właśnie "była", bo kompletnie popłynęła.
Na całe szczęście był też zapasowy tort - na wypadek, gdyby jednak nie było widać - to czterolistna koniczynka. (Na tym z ośmiornicą było Sofie, bo przecież nie wystarczyło nam literek A, a nie dlatego, że jesteśmy burżujami).
Ta na torcie, to nie była jedyna ośmiornica na tej imprezie. Ostatnio mamy etap rozbierania się do rosołu, więc bałam się, że ja tu naszyję się stroju, a Mania go nie założy, ale założyła i bawiła się wspaniale.
Można powiedzieć, że bawiła się doskonale.
Ale przede wszystkim były czteroletnie syreny
Ogon syreny produkcji domowej. Niefotografowalny. Cudnie było.