Najpierw próbowałam Echo flowers, ale przeraziła mnie włóczkochłonność i zaniechałam...
Dzięki Izabeli, która po pierwsze zaraziła mnie chustami, a po drugie pożyczyła mi wspaniałą książkę Happsalu Shawl
odważyłam się zabrać za prawdziwy estoński szal. Mama wybrała wzór... mimochodem, przeglądając książkę. To zupełnie niezwykłe, ale przerzucając stoczterdzietąktórąś stronę westchnęła "O, jakie to ładne!". Dokładnie przy wzorze, który zamierzałam dla niej wykonać.
Okazało się, że nupki są nie mniej chłonne niż kwiatki Echo.
Miałam kupione jedynie trzy moteczki takiego Silku, ale pierwszy zaczął się kończyć po 40 cm, więc jakby ciut zbyt szybko. Postanowiłam więc przepleść wzór analogicznymi kwiatkami, w których zamiast nupków pojawiają się dziurki.
Na wszelki jednak wypadek dokupiłam jeszcze jeden motek.
I dobrze, że dokupiłam musiało mi wystarczyć na bordiurę - tu popełniłam jedyne odstępstwo od zaleceń książki. Całą bordiurę wykonałam w jednym kawałku - 660 oczek na drutach. Było to możliwe dzięki żyłce KP 150 cm. Tu widać druty Cubics 4,5 mm (zastanawiałyście się, czy aby te kubiki mają 4,5 skoro się mieszczą w miarce 4,5 to przecież obwód mają mniejszy niż okrągłe??? to taka dygresja, ale proszę o Waszą opinię).
Cały szal wykonałam na metalowych drutkach z zestawu na wypróbowanie.Co ciekawe druty są opisane jako 4 mm, ale zupełnie nie wiem po co wsadziłam je w miarkę do drutów tegoż samego producenta i mają 3,75. Planowałam dziać na moich ulubionych drewniaczkach (wooden symfonie KP) ale, co przykre, cieniutka nitka haczyła się w miejscu łączenia drewna z metalem i to konkretniej przy jednym druciku więc to jakby wada fabryczna.
Bordiurę przyszyłam potem dokładnie tak, jak zostało to opisane.
Potem zostało mi jeszcze zblokowanie. Czytałam gdzieś ostatnio ładniejsze określenie na ten proces.
Tu położyłam się w charakterze pudełka zapałek dla porównania wielkości. Strój hiper wyjściowy.
Dobrze, że miałam policzone szpilki (głównie dzięki policzonym powtórzeniom wzoru bordiury). Dzięki temu łatwiej było mi je wyzbierać rano z kanapy i podłogi - nie byłam pierwszą osobą, która wstała więc małe łapki dorwały się do szpilek pierwsze.
Na koniec jeszcze zapakowany szal:
Pewnie piękniej wyglądałby na ludziu.
Miłej niedzieli.
B.
Piękny szal:)
OdpowiedzUsuńpiękny pakunek ;)))
OdpowiedzUsuńCudo stworzyłaś :)ohhh
OdpowiedzUsuńJakie cudo... Szczęka mi opadła :-) Śliczny wzór wybrała Twoja mama :-) Bardzo, bardzo, bardzo mi się podoba :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
No właśnie najśmieszniejsze jest to, że miałam upatrzony ten wzór, a Mamie wcale nie powiedziałam, że zamierzam robić coś dla niej. Chciałam tylko sprawdzić, czy w ogóle będzie jej się coś podobało i zachwycił ją ten sam, co mnie.
UsuńZ kwiatkami jeszcze ładniej niż z samymi nupkami. Przepiękny :) Justyna
OdpowiedzUsuńDziękuję, ośmielę się zgodzić :-).
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńPiękny!!! Mama pewnie zadowolona, bo w rzeczywistości wygląda zapewne wspaniale :-)
Ja też od dawna przymierzam się do zrobienia takiego estońskiego szala, ale po drodze zawsze wypada coś innego.
Pozdrawiam
Monika
...w rzeczywistości. Zdjęcia nie są mocną stroną tego wpisu. :-)
UsuńKolejna bombowa - cudna praca - trzymaj się ewa
OdpowiedzUsuńZdjęcie z Pudełkiem Zapałek pobija wszystko ;) a tak serio - szal jest piękny i uważam, że wpadłaś na bardzo dobry pomysł z "dziurawymi" kwiatkami. I jak ślicznie go zapakowałaś!
OdpowiedzUsuńPomysł dojrzewał. Pewnie teraz zrobiłabym regularnie na przemian dziurki i kulki.
UsuńW 100% podpisuję się pod komentarzem Agaty :)
OdpowiedzUsuńPudełko zapałek jest cudne niezależnie od stopnia wyjściowości stroju.
A zastąpienie kulek dziurkami działa niczym pozytyw i negatyw i w niczym nie umniejsza uroku wzoru - wręcz przeciwnie!
Naprawdę piękny i pracochłonny prezent. Mam nadzieję, że obdarowana zgodzi się na prezentację go na sobie...
Czego się nie robi dla Mamy... ale raczej nie czekałabym na zdjęcie na blogu.
Usuńbardzo fajny szal dobrze że urozmaiciłaś go ażurami pozdrawiam Basia
OdpowiedzUsuńCieszę się, że i Tobie przypadł ten pomysł do gustu. Dziękuję za miłe słowa.
UsuńŚliczny szal, bardzo mi się podoba, ale jakoś nie mam serca dziergać szale, wolę chusty. Włóczka jest super, c'nie? Ja właśnie dziergam z szarego Silk'a Echo flower, mam 3 motki i mam zamiar wykorzystać je do ostatniego metra. Póki co jestem na 11 powtórzeniu wzoru i zużyłam 35 gramów włóczki na drutach 4 mm, nie jest źle :D
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za cenne informacje. Pozdrawiam
UsuńŚliczny! Ja ciągle zadaję sobie pytanie: kiedy mnie polubią ażury :-P A te "dziurawe" kwiatki to był strzał w dziesiątkę :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie taki ażur straszny jak go malują. Na początek z całego serca polecam Gail.
UsuńSłowo daję - tego da się nauczyć. Ja robię ażurowe chusty w sumie dopiero od roku. Wcześniej tylko takie tam szlaczki.
Szal piękny, Mama z pewnością uszczęśliwiona! Jeszcze nigdy nie robiłam borderu, bo mnie przeraża to przyszywanie... Gratuluję cierpliwości :)
OdpowiedzUsuńZawzięłam się. Lubię wyzwania. Nie mówię, że od teraz już tylko szale z borderem, ale i nie mówię, że nigdy więcej.
Usuń